Srebrny, złoty, brylantowy
To klejnoty są nie deszcze
Jeszcze, jeszcze tak szeleszcze
Oj polizał nas listopad swoim mokrym językiem.
A idź pan w ch (znaczy odejdź i wychędoż się sam) z taką pogodą. Niech sobie pada w godzinach 3:00-4:00 bo wtedy relatywnie mało tramwajów jeździ po Warszawie.
No jakaś masakra normalnie.
Myślałem, że małpiego rozumu dostają jedynie kierowcy niedzielni z przyległych miejscowości, ale okazuje się, że ta dolegliwość dotyka również nas - motorowych.
W pochmurny i deszczowy dzień jeździ się tragicznie. Zwłaszcza gdy zapadnie zmrok.
Pół biedy gdy działa klimatyzacja, albo przynajmniej jakiś nawiew można skierować na szyby.
Jednak gdy wspomagania dmuchanego zabraknie, to szyby parują i ni cholery, nic nie widać.
Dosłownie czułem się jak dziecko we mgle.
Przód to jeszcze jak cię mogę, przecierałem rękawicą roboczą i coś tam z lewej strony szyby przedniej było widać, ale boczne to totalna porażka.
Lusterko, w którym niby mam obserwować pasażerów podczas wymian na przystankach było praktycznie bezużyteczne. I nie pomagało podgrzewanie oraz otwieranie okien. Nie widać i tyle.
Nerwy napięte jak postronki, gałki oczne z oczodołów wychodzą, a i tak trzeba używać mocy Jedi, żeby to wszystko ogarnąć.
Opóźnienia wpadały jak śliwki w przysłowiowy kompot (z rozbryzgiem), a do tego jeszcze było lekkie puknięcie w okolicach ulicy Wspólnej.
Rozładowanie zatoru trwało prawie godzinę.
Szok z horrorem. To co widać na zdjęciu, to nie jest brak ostrości. Tyle widziałem po przetarciu.
A to i tak dobrze, bo jeszcze jasno było.
Pytałem nawet starszych motorowych, czy mają jakiś tajemniczy sposób lub eliksir na zaparowane szyby.
Odpowiedź jednego podsumowała skalę problemu, a brzmiała tak:
- A weź k...
(eee ladacznica, to na pewno była ladacznica albo wszetecznica)
A z innej beczki.
Niesprzyjającą aurę chciał wykorzystać pan Rumun.
Cwaniaczek w ząbek czesany próbował mi wcisnąć banknot 20 złotowy w celu rozmienienia na drobne.
Jednak trafił na tak zwaną kumulację.
Byłem opóźniony, nie miałem drobnych i tak, a do tego znam rumuńskie kung-fu (czyli te ich słabe chwyty).
Bo nie wiem, czy wiecie, ale numer z banknotem to ich stary system walki.
Są dwie szkoły. Jedna to wciskanie pomiętego papierka, który tylko z grubsza przypomina prawdziwe pieniądze, a druga - bardziej zaawansowana - to taka, w której dostajesz fałszywkę, której na pierwszy (a nawet na drugi) rzut oka nie rozpoznasz. Szczególnie, jeżeli jesteś w słabo oświetlonej kabinie, a do tego głowę masz zaprzątniętą sytuacją na ulicy.
Więc z pełną premedytacją odrzuciłem tę jakże lukratywną ofertę i skupiłem się na dotarciu do celu z jak najmniejszym opóźnieniem.
Szemrze, szepcze, szumi, śpiewa
Ptaki cieszą się i drzewa
Maj na ziemi, deszcz o wiośnie
Kogo zmoczy, ten urośnie
(wierszyk pisany z pamięci przedszkolnej)
Dobrą pamięć masz i sokole oczy. Może kup noktowizor?
OdpowiedzUsuńA stary numer z mydłem na parującą szybę nie pomoże? Cieniutka warstwa mydła rozsmarowana do sucha. Na powierzchnię narażoną na wodę oczywiście nie zadziała, ale już na boczne szyby może pomóc...
OdpowiedzUsuńA to ja mam pytanie - czy w nowych Swingach montuje sie podgrzewana przednia szybe? Z tego co sie orientuje na przednich szybach druciki widac dopiero po dokladnym przyjrzeniu sie, zas koszt w porownaniu z tramwajem jest pomijalnie niski, wiec rozwiazanie wydaje sie bardzo sensowne.
OdpowiedzUsuńSuper blog. Bardzo fajnie i przystępnie opisane codzienne przygody motorowego. Dużo szacunku do pasażerów, pasja do wykonywanej pracy, luz i dystans do problemów, których nie brak w Warszawie. Oby więcej tak pozytywnych osób woziło mnie do pracy :) Codziennie jeżdżę 17 lub 74, bardzo czekam na spotkanie w tramwaju. Jeszcze raz gratuluję (zajmuję się zawodowo Scoial Media, troszkę zatem blogów w życiu czytałem) bloga i życzę wytrwałości w jego prowadzeniu!
OdpowiedzUsuńCoraz więcej poznaję sposobów na zaparowane szyby.
OdpowiedzUsuńNajbardziej przypadł mi do gustu pomysł z ziemniakiem.
Powstał nawet plan zakupu siatki z kartofelkami, by zawsze był zapas na zajezdni :)
Może jakąś firmę typu Vileda namówić na specjalny produkt dla Tramwajów (w ramach reklamy oczywiście) :)
Dzięki za dobre słowa.
A na SWINGach jeszcze się nie znam. Mam nadzieję, że jak będę się dobrze prowadził, to firma wyśle mnie na odpowiednie szkolenie w temacie nowych wozów.
Hmm mnie tez meczy problem zaparowanej szyby w kabinie...jedyne co wymyslilem przez 1,5 roku pracy to otwarcie okien w kabinie i wlączenie zimnego(!!) nawiewu na szyby, wydaje sie ze pomaga:)
OdpowiedzUsuńMam dobry, sprawdzony osobiście sposób na parujące szyby: Zwykła pianka do golenia!
OdpowiedzUsuńWystarczy dać trochę (naprawdę niewiele, bo zostawi smugi) na szybę, rozsmarować i wytrzeć do sucha.
Proponuję najpierw przetestować np. na lustrze w łazience.
Pozdrawiam :)