Przerwa oberwa.
Wszystko wygląda pięknie w karcie drogowej. Tu masz 8 minut przerwy, tu masz 6 minut. Spoko. Wystarczy na spałaszowanie kanapki, a i na łyk napoju też styknie.
Guzik tam.
Przyjeżdżasz z 2 minutowym opóźnieniem, bo byłeś miły i poczekałeś na pana, który przebiegał na czerwonym świetle byle zdążyć na tramwaj. Potem stoisz w kolejce bo inny motorowy jeszcze nie zjechał z twojego toru (przecież nie ominiesz). Jak już podjeżdżasz na pierwszego, to trzeba w te pędy biec na ekspedycję podstemplować kartę drogową. Gdy wracasz do wozu, okazuje się, że przerwa właśnie się skończyła i czas ruszać.
ugh... siku się chce...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz