piątek, 9 maja 2014

Przyszpilony

Zdarzyło mi się przyjść do pracy.
Ochoczo zmierzałem ku dyspozytorni by odebrać kartę wozu i znów cieszyć się możliwością sterowania szesnastokołowym kolosem.
Wzrok mój przykuła wiata przystankowa postawiona na terenie zajezdni. Nie to, żeby tam tramwaj się zatrzymywał. Ot po prostu wiata z ławeczką i napisem "Tu wolno palić".
Z możliwości tej korzysta każdy, kogo chęć na magiczne pałeczki dosięgnie.
Jednym z miłośników dymka na wolnym powietrzu jest również mój kierownik.
Takoż i on we własnej osobie stał i dymił. Znaczy z papierosa dymił, czyli wydmuchiwał dym.
Nasz wzrok się spotkał, a że chłop porządny jest, to i prawicę do przywitania wyciągnął.
Uścisk odwzajemniłem, a kierownik się w te słowa do mnie odzywa:
- No jak tam? Dobrze się pracuje?
No i tu trzeba być politycznie poprawnym. Nie ma, że się powie, co ślina na język przyniesie. Elokwencją trzeba się wykazać i poczuciem humoru. Żadne "eee może być", czy proste "no" nie wchodzi w rachubę.
Zatem wdałem się w krótką polemikę.
- Całkiem i owszem, dobrze się jeździ, pracuje jeszcze lepiej. Praca marzeń można powiedzieć, gdyby nie dziesięciogodzinne zmiany. Człowiek po nich wyżęty jest jak ten kot po praniu.
(a wiadomo, że kota się nie wyżyma).
- Panie Jarku - odzywa się na to kierownik - taka praca. Twardym trzeba być. Nikomu nie odpuszczamy. Na osłodę przecież macie pięcio czy sześciogodzinne zmiany.
- Fakt niezaprzeczalny, ale nie wyrównują one zmęczenia, które następuje po tych dłuższych chwilach na wozie. Nie ma co marudzić. Dobrze jest, firma uczciwa, pieniądze na czas się pojawiają. No, muszę lecieć na wóz. Czas na mnie - zakończyłem politycznie konwersację i szybciutko, uśmiechając się miło pomknąłem do budynku.

Fakt, że te długie służby dają w kość, a w tygodniu już trzy takie na mnie czyhały. Nie było co robić uników, tylko brać na klatę co dają.
Byleby trafić na SWINGi - myślałem. W tych nowych maszynach się tak nie męczę. Pewnie wynika to z mniej zużytych foteli. Po prostu jest mi wygodniej.

No i jak raz trafiły mi się SWINGi we wszystkie dni. Żyć nie umierać.
Ale 10 godzin robi swoje (dokładnie to 9,7 czy 9,8), bo gdyby ktoś nie wiedział, to godzina w Tramwajach Warszawskich dzielona jest na sto jednostek, a nie na sześćdziesiąt. Ot takie ułatwienie przy liczeniu roboczogodzin.

Pod koniec tygodnia tak czy siak byłem zmęczony.
Nie omieszkałem o tym wspomnieć mojej Agnieszce (najmłodszej żonie, tej ulubionej). Trochę pomarudziłem, ponarzekałem sobie, poutyskiwałem.
Na co żoneczka podsumowała całe to moje zawodzenie jednym, bardzo mądrym i celnym zdaniem.
- A jak tam sobie u was radzą kobiety?
Ugh! No taka szpila to potrafi utknąć na dłużej. Celnie została wbita.
Trzeba było szybko wymyślić ripostę na takie dictum.
No i wymyśliłem.
- Nie mi się mierzyć z kobietami motorowymi, albowiem nie są one zwykłymi śmiertelniczkami. To prawdziwe walkirie, boskie istoty, które mają niespożytą moc i upór godny bogów Asgardu.
Są niepokonane, dają radę pomimo wszelkich przeciwności losu, a do tego rodzą dzieci, ciężko pracują w domu po pracy, a do tego często są honorowymi dawcami krwi.
Ślady ich stóp w piasku niegodnym całować.

Ale co bym nie wymyślił prawda jest taka, że marudzić nie ma co.
I tak po prawdzie, to od tego pamiętnego wbicia szpilki pracuje mi się dużo lepiej. Mniej się męczę i szybciej mijają dziesięciogodzinne zmiany.
A następnym razem skrobnę coś na temat skarg i moich wniosków.

5 komentarzy:

  1. Mariuszek niech ci opowie jak jeździł na R4 - miał też dzwony i wykolejenie przy hali OC , hehhehhe! Niech się pochwali ile godzin wyjeżdżał na zasilaniu hehehhe. Twój kier ... wie jaka to praca. Ale dzisiejszy wpis mnie zaskoczył. Pan internauta Mariuszek jest stałym gościem na naszych blogach hehhehheh! przy najbliższym spotkaniu pewnie mnie opierdoli za ten wpis. hehheheh! Ale to spoko gość da się z nim żyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I taki powinien być kiero. Jak trzeba - opieprzy, a kiedy trzeba - da wsparcie.
      Przy najbliższym spotkaniu pozdrowię :)

      Usuń
  2. Najmłodsza żona, ta ulubiona? Przepraszam że się wtrącę, ale takie sformułowanie sugeruje poligamię, prawnie zakazaną w Polsce :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem motorową, ale muszę przyznać Ci rację. Życie pracującej żony i matki jest przerąbane. Praca na dwa etaty może dać w kość. Nie ma co narzekać, trza zakasać rękawy i do roboty... Odnoszę wrażenie, że życie żony motorowego, to kolejny etat :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jednym pytaniem, tak szybko zostać sprowadzonym na ziemię ;P

    OdpowiedzUsuń