Jednak gdy zobaczyłem link do tego, co zaraz wam udostępnię, to nadzieja wypełniła me serce wielce.
Każdy potencjalny pasażer powinien to przeczytać. Na zachodzie nazywa się to FAQ (Częste Pytania i Odpowiedzi).
http://www.ztm.waw.pl/pytania.php?c=111&l=1
Pozycja obowiązkowa, zanim ktokolwiek zabierze się do pisania skargi na motorowego.
Najbardziej do serca przypadł mi punkt 2, który przytoczę w całości:
- Prowadzący zamknął mi drzwi "przed nosem"!
Jest tam również zapis o "pierwszych drzwiach", które wbrew powszechnej opinii wcale nie są bezpieczne, a tym bardziej nie są przeznaczone dla osób z dysfunkcją ruchową.
Czyż to nie jest piękne?
Ano jest.
Oczywiście w FAQ ZTMu znajdziemy również odpowiedzi na te mniej przyjemne dla motorniczych pytania, ale wszystko jest wyklarowane prosto i logicznie.
Gdyby pani, która jest bohaterką poniższej opowieści przeczytała te zapiski, to sytuacja w ogóle by się nie zdarzyła, a gazety nie miałby o czym pisać.
Tramwaj stojący na przystanku podał sygnał zamykania drzwi.
W tym momencie pojawiła się (nie chodzi o standardowy przykład teleportacji) niepełnosprawna kobieta.
Przebiegła (sic!) ona przed tramwajem i wsadziła swoją kulę w zamykające się drzwi.
Ponoć pukała w okienko, ale motorniczy jej nie słyszał.
Oczywiście nie bronię tu motorniczego, bo ZAWSZE przed odjazdem trzeba zerknąć w lusterko.
Prawda jest jednak taka, że pasażerów (szczególnie tych niższego wzrostu) stojących przy pierwszych drzwiach zwyczajnie w lusterku NIE WIDAĆ.
Również ich nie słychać jeżeli załączona jest klimatyzacja. Hurgot panujący w kabinie skutecznie zagłusza większość dźwięków dobiegających z zewnątrz (czasami nie słychać własnego śpiewu).
W efekcie kula utknęła w drzwiach, a tramwaj ruszył.
Pani w krzyk! (poniekąd słusznie). Szybko w sukurs przyszli jej inni pasażerowie, którzy łomocząc w drzwi kabiny zwrócili uwagę motorowego. Tramwaj po przejechaniu kilku metrów zatrzymał się.
Całe szczęście, że pani puściła kulę, bo słyszałem o podobnej sytuacji, która skończyła się tragicznie właśnie dlatego, że staruszek nie puścił swojej laski i został pociągnięty przez tramwaj.
Pamiętajcie.
Kula, czy parasol (czasami mała dłoń również) nie jest wykrywana przez "rewers" drzwi, czyli nie można liczyć na to, że takim przedmiotem wymusimy automatyczne, ponowne otwarcie drzwi po sygnale zamykania.
Jeżeli już wskakujecie po sygnale, to nie róbcie tego "na supermana" (jedna ręka wyciągnięta przed siebie), tylko "na pływaka stylu żabkowego" (ręce przed siebie rozchylane na zewnątrz).
Wtedy jest dużo większa szansa, że wam się uda.
Tylko pamiętajcie - nie przeczytaliście tego w Tramwaju Przeznaczenia.
I na koniec moje własne wspomnienie z ulicy Czynszowej na Pradze.
Jest tam jak wiecie pętla, lub kraniec jak kto woli.
Stałem sobie grzecznie SWINGiem linii 23 i czekałem, aż infotron wskaże czas odjazdu.
W tego typu tramwajach stosuje się sekundowe zamykanie drzwi.
Siedzę więc sobie wygodnie, wcinam kanapkę, którą żoneczka przygotowała mi poprzedniego dnia i rozmyślam o niebieskich migdałach (chociaż niektórzy twierdzą, że mężczyznom to tylko seks w głowie).
Jakaś pani sobie wsiadła, zajęła miejsce, a drzwi samoistnie zaczęły się zamykać.
Wtedy to właśnie pojawił się niewielki, srebrnowłosy szatan.
Dopadł do drzwi, gdy te właśnie się zamknęły.
Demon dysponował bronią zaczepną typu kula ortopedyczna, której nie zawahał się użyć.
Nastąpiło donośne ŁUPS! w boczną szybę.
Na szczęście drugi cios nie nastąpił, bo zareagowałem z szybkością, którą dysponują jedynie bohaterowie komiksów.
Poderwałem się z krzesła i mętnym wzrokiem popatrzyłem na zjawisko pieklące się przed drzwiami.
Dla świętego spokoju otworzyłem wszystkie drzwi, a kaduk ciskając gromy z oczu zaczął wtaczać się do wagonu.
Twardy jestem i odważny, przeto uchyliłem lekko drzwi kabiny i w te słowa odezwałem się do kobiety.
- Dlaczego szanowna pani bije tramwaj?
- A bo ja myślałam, że pan odjeżdża - lekko zbita z pantałyku odpowiedziała starowinka.
- Aha, czyli gdybym odjeżdżał, to można przywalić w maszynę?
- To ja pana bardzo przepraszam - odpowiedziała już całkiem skruszona niewiasta i chyłkiem oddaliła się w dalszą część tramwaju.
I na sam koniec końców zdjęcie tramwaju, który już niedługo będzie jeździł po warszawskich torowiskach.
Oto JAZZ.