środa, 16 lipca 2014

Coś się kończy, coś się zaczyna.

Umowa podpisana.
Mogę spokojnie powiedzieć, że zakończył się pewien etap mojego życia, a jak pisał jeden z mych ulubionych twórców - "coś się kończy, coś się zaczyna".
Pamiętam, gdy przychodziłem do pracy w Tramwajach, to zadawano mi pytania, kim chciałbym być w firmie, czy mam jakiś plan na awans i jak widzę swoją przyszłość.
Ciężko mi było odpowiedzieć, bo kompletnie nie znałem struktury firmy. W sumie to niewiele się w tej materii zmieniło.
W pierwszych miesiącach chciałem być patronem bo lubię przekazywać swoją wiedzę i być pomocnym, ale dowiedziałem się, że to zaszczytne stanowisko dostaje się minimum po pięciu latach nienagannej pracy.
Potem zastanawiałem się, czy może moja przyszłość będzie związana z Nadzorem Ruchu, ale i tutaj szybko wyleczyłem się z aspiracji. Posada okazała się być jeszcze trudniej dostępna.
Im dłużej pracowałem, tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że w sumie nie zależy mi na awansowaniu, a przynajmniej nie na szybkiej jego odmianie.
Jeżdżenie tramwajami jest całkiem spoko, jeżeli się wie, jak to robić.
Praca stabilna, wypłaty przychodzą zawsze na czas, a jak Duch Maszyny pozwoli, to i premia wpadnie.
Jestem zadowolony. Zmęczony, ale zadowolony.
No dobra, czasami utyskuję sobie na brak czasu i na to że wciąż brakuje mi czasu na hobby. Zwyczajnie nie ma kiedy spotkać się z kumplami czy wyjechać na konwenty. Chyba będę musiał sobie wymyślić coś innego niż gry strategiczne czy planszowe.
Ale nie oszukujmy się - jeszcze się taki nie urodził, żeby mu się wszystko podobało.
Zatem kontynuuję rozwożenie ludzi i staram się z tego czerpać jak najwięcej przyjemności.
Pozostała jeszcze kwestia Związków Zawodowych. Ciągle się zastanawiam co z tym fantem zrobić.

To tak króciutko tym razem bo to w sumie zakończenie.
Ciekawe jak długo dam radę i jak bardzo ta praca mnie zmieli. To znaczy zmieni.


7 komentarzy:

  1. MOJA KARIERA ZAWODOWA: Około 30 lat temu rozpocząłem pracę w MZK i byłem DEREchTOREM, MZK. Potem zacząłem się rozglądać za lepszym stanowiskiem pracy. Byłem zastępcą DEREchTORA kierownikiem zakładu, kierownikiem ruchu, mistrzem, dyspozytorem, instruktorem, szefem CR, aż w końcu trafiłem na fotel motorniczego. Praca lekka łatwa i przyjemna. Nic nie robię, szyny mnie prowadzą, a ludzie sami otwierają sobie drzwi, za nic nie odpowiadam i zarabiam dużo pieniędzy. Moim marzeniem jest aby rząd przedłużył wiek emerytalny do 77-lat. Bo co ja będę robił na emeryturze?. Chyba zajmę się polityką i zostanę prEsedentem tego kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bzdury pieprzysz! Ludzie sami się drzwiami nie trzasną, robisz to przecież Ty, nie inaczej. Czyli jednak ciężko harujesz na swoje pół litra po pracy.

      Prawda jaka jest każdy widzi. Chyba że jakiś inny cwaniak robi na twoje konto, wtedy zwracam honor :)

      Usuń
  2. Czasami Wasz sarkazm jest tak głęboko ukryty, że nie każdy czytelnik go wychwyci. Starajcie się unikać niejasnych wpisów proszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Musimy się cieszyć z najdrobniejszych życiowych spraw - bo sama praca i praca może powodować depresję. Pozdrawiajmy się na trasach to jedyna forma naszego kontaktu. No i ten blog jest jasnym punktem w tej pracocholiczej przestrzeni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mnie dzisiaj kolega z zajezdni tak pozdrowił że odechciało mi się wszystkiego. I tak dobrze że do mnie nie wyszedł i mi gęby nie obił, bo podobno bywały i takie przypadki. Po prostu zajebista praca: nagniesz odrobinę przepisy to ukarze cię kierownictwo, jeździsz zgodnie z przepisami, to zwymyślają cię koledzy. Chodźcie wszyscy do pracy w Tramwajach Warszawskich, rodzinna atmosfera gwarantowana jak w polskim wojsku - cokolwiek nie zrobisz i tak oberwiesz.

      Usuń
    2. Masz rację ANONIMIE W 100% . obiecuję ci że ten wątek ,,pociągnę'' na blogu swoim po przerwie. Trzeba nareszcie zgłębić ten temat zawodu od tej DUpnej strony. { tak poza tematycznie przerwa u mnie trwa bo wakacje , praca na działce, zajęcia zawodowe w ZZ i brak czasu}

      Usuń
  4. Sprzedam opla. Zainteresowani pisać na private.

    OdpowiedzUsuń