niedziela, 23 marca 2014

sobota z małej litery

Sobota upłynęła pod znakiem literki D jak dysfunkcja umysłowa.

Bywa, że trafiają się pasażerowie o odmiennym podejściu do życia. Takim wiecie, bardziej offowym. Hipsterskim jakby.
Ale wczoraj chyba wydano jakieś przepustki z zakładów zamkniętych, albo opiekunowie nie wywiązali się ze swoich obowiązków.
Normalnie trafiam takich ludzi specjalnej troski w ilościach jeden na miesiąc, ale wczoraj naliczyłem pięciu.
Troje zapadło mi szczególnie w pamięć, bo napsuli mi krwi wyjątkowo.

Pierwszy.

Ktoś wali w drzwi kabiny na przystanku. Patrzę - dziadzio jakiś, ale wygląda na poirytowanego. No to otwieram odrzwia, bo może coś ważnego chce powiedzieć.
- Chamie ty! piii piii piii piii (nie mogę cytować, bo dzieci to czytają). Bo ty zmieniłeś tablice.
Ja tu jechałem ósemką, a teraz jest 26! Ty piiii piii piii dupa!
- Panie szanowny, jak mogłem zmienić tablice. To cały czas była linia 26.
- Jak była! Ja widziałem. Było 8, a teraz jest co innego. Zmieniłeś tablice!
- Ale to fizycznie nie jest możliwe.
- Zmieniłeś chu (eee zwisie przedni męski) ja wiem! Skargę złożę!
- ...

To jeszcze luzik guzik, bo na początek dnia to i wytrzymałość mentalna jest na wyższym poziomie.
Jednak długo nie musiałem czekać na kolejne wydarzenie

Druga.

Przystanek Ciepłownia Wola. Uruchamiam ciepły guzik, co to trzeba go wcisnąć, by sobie samemu zrobić dobrze, czyli drzwi otworzyć.
Ludzie wysiadają, wsiadają. Zerkam czy nie ma innych chętnych. Nie ma.
No to zamykam i ruszam.
A tu nagle JEB JEB JEB! w szybkę kabiny.
Się odwracam, a tam kobieta o fioletowych włosach i ogniem w oczach.
I się drze.
- Dlaczego drzwi nie otworzyłeś?! Dlaczego mi drzwi nie otworzyłeś?!
- Jak nie otworzyłem, skoro ludzie wysiadali i wsiadali? Znaczy były otwarte!
- Dlaczego mi drzwi nie otworzyłeś - się zacięła czy co - Drzwi mi nie otworzyłeś.
Jako, że jeszcze byłem na przystanku, to lekko szarpnąłem hamując i otworzyłem drzwi ponownie, bo co się będę w dyskusje niepotrzebne wdawał. Szkoda czasu, a rozkład weekendowy linii 26 nie bardzo przewiduje pasażerów i światła, więc trzeba się mocno sprężać.
Drzwi otwarte, a ta kobieta nadal się na mnie wydziera.
W końcu jeden z pasażerów warknął na nią, że przecież drzwi są otwarte i niech wyp... (oddali się szybko) z tramwaju.
Pani wysiadła, a ja uprzejmie podziękowałem miłemu pasażerowi.

Jednak rysa na koncentracji pozostała, a tu jeszcze sześć godzin do końca zmiany.

Trzeci.

Jest sobie takie dziwne skrzyżowanie przed  (lub za jak kto woli) przystankiem Ratuszowa. Zresztą mało to ważne gdzie.
W każdym razie samochody mają tam pierwszeństwo, a tramwaj wyjeżdża z ulicy podporządkowanej.
I wszystko niby jest jasne, ale nie dla kierowców samochodów.
Większość z nich widząc wytaczający się tramwaj po prostu zatrzymuje auta.
W sumie bardzo słusznie czynią, bo lepiej się zatrzymać gdy nie jesteś pewien swoich praw na drodze, niż potem kurować się w szpitalu jeżeli jednak się myliłeś.
Dochodzi do sytuacji, w których i tramwaj i samochody stoją i się gapią.
Motorowi w takich przypadkach po prostu kontynuują jazdę.
I taką właśnie sytuację miałem ja.
Dojechałem do znaku i zatrzymałem tramwaj. Samochód z lewej też się zatrzymał. I stoi.
No to zadałem jazdę i powolutku wtoczyłem się na skrzyżowanie.
A tu nagle ze środka wagonu dobiega głos.
Jednak nie taki zwykły głos.
Tutaj musicie wysilić szare komórki i przypomnieć sobie, jakim głosem mówią osoby niedorozwinięte w filmach. Taki dziwnie zduszony, z przydechem i lekko zawodzący i buczący, ale przebijający się przez zgiełk ulicy.
Spróbujcie sami.
I taki właśnie głos się rozległ.
- Proszę nie wymuszać!
Osz w mordę. Kogoś napadli - pomyślałem sobie. Koncentracja zero. Nerwy napięte, ale że byłem na skrzyżowaniu, więc wpierw postanowiłem z niego zjechać.
- Proszę nie wymuszać!
Jak nic ktoś ma kłopoty. Wyjechałem na prostą i jeszcze bardziej zwolniłem oglądając się przez ramię.
Na wagonie spokój, nikt się nie przepycha, ale głos odzywa się ponownie.
- Proszę nie wymuszać pierwszeństwa!
Ah, to o to chodzi, nerwy opadły, więc odpowiadam spokojnie i w miarę głośno:
- Tamto auto stało, nie wymusiłem.
- Proszę nie wymuszać pierwszeństwa!
Nosz kurde, zaciął się czy coś?
- Nie wymusiłem, bo tamto auto stało w miejscu. Puszczał mnie!
- Proszę nie wymuszać pierwszeństwa! Mało to wypadków?!
Tu byłem już pewien, że facet jest niespełna rozumu. Do takiego samego wniosku doszło kilkoro z pasażerów, bo całkiem ostro zaczęli go rugać.
- Zamknij się pan, bo przeszkadzasz motorniczemu.
- Lecz się pan. Pastylki jakieś weź czy coś.
- Wysiadaj jak się nie podoba i idź do straży miejskiej.
itp.
Typ jednak był uparty i zaczął się wykłócać, że powinienem stać i czekać, aż tamten kierowca zdecyduje się ruszyć.
Teoretycznie miał rację, ale co innego teoria, a co innego podejmowanie decyzji na ulicy.
Poza tym z tego co wiem, to wymuszenie pierwszeństwa następuje wtedy, gdy zmuszasz inny pojazd do gwałtownego hamowania lub do zwolnienia tempa jazdy. Ewentualnie do zmiany pasa ruchu.
Koncentracja mi siadła zupełnie. Zatrzymałem tramwaj na światłach i odstałem jeden cykl.
Musiałem uspokoić oddech prostą techniką ibuki.
Kilka oddechów później dostałem zielone światło i już uspokojony pojechałem dalej.
Ale w głowie głos tego jegomościa prześladował mnie jeszcze dość długo.

Ja rozumiem, że osobnik mógł doświadczyć jakichś traumatycznych wydarzeń, czy widział coś, co go mocno poruszyło i zostawiło skazę na umyśle, ale to nie jest powód, żeby tak stresować kierowcę.
Najlepszym odpowiednikiem w samochodzie byłoby chyba chwycenie kierowcy za rękę z okrzykiem - Patrz! Banany!
Bez sensu.
I wiecie co jest najgorsze?
Że taki jeden z drugim złoży skargę, która może zaważyć na dochodach motorowego i na jego opinii.

A dzisiaj znowu prawie 10 godzin na szlaku. Wykończa mnie te długie zmiany. Szczególnie gdy dostaję stary tramwaj.
Przy niedzieli będę krążył na linii 10 brygada 11. Jak ktoś chce, to może napisać pochwałę jakąś czy coś.


14 komentarzy:

  1. Dziadek który myślał że jedzie innym numerem i się nie zorientował heh. Najbardziej wkurzające jest to kiedy ten co jest w błędzie obwinia innych. Ale ten komentator z niedorozwiniętym głosem to coś dziwnego. Ja bym nie zwracał uwagi na wariata.

    OdpowiedzUsuń
  2. W podobnej sytuacji kiedy mędrzec napierdalał mi w drzwi kabiny aby grzecznie porozmawiać na wuje. Jechałem delfinem. Zatrzymałem między przystankami. Wstałem zza pulpitu ociężale, powoli, udając kulejącego zgarbiony odblokowałem rygiel zamka drzwi do przedziału. Zachowywałem się jak żółw, wszystkie moje czynności były spowolnione. Teraz oburącz chwyciłem klamkę i gwałtownie z całej siły otworzyłem te drzwi na wagon. Uderzyłem nimi z całą mocą mędrca który pienił się mówiąc o wujach z MZK. Trzasnąłem go drzwiami w twarz aż mu z nosa krew poleciała i stracił równowagę. Nie- nic się nie stało, uciekł do tyłu wagonu już nic nie mówił o wujach z MZK. Najwięcej energii kosztowało mnie powstrzymanie się przed kopaniem mędrca gdy ten leżał na podłodze. Nawet teraz jak to wspominam jakoś mi żal tego że nie dokończyłem tej akcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha ! - zapomniałem d o d a,ć,ć,ć,ć - wciąż nie rozumiem dlaczego mędrzec zamilkł i przestał kopać w drzwi kabiny. Może ktoś to jakoś wyjaśni?

      Usuń
  3. Możliwe, że dziadek zrobił zeza, dwójka z szóstką mu się zlała i wyszła ósemka. ;)
    To przykre, jeśli skargę na motorowych składają pasażerowie, którzy sami czegoś nie dopatrzyli lub nie dopilnowali.
    Oby wam, motorowym, nigdy nie zabrakło opanowania i koncentracji. :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. W trzeciej sytuacji typ uparty nie miał racji. Wymuszenie pierwszeństwa to doprowadzenie do sytuacji, w której pojazd z pierwszeństwem jest zmuszony do wyraźnej zmiany prędkości lub kierunku jazdy aby uniknąć kolizji. Z tego prosto wynika, że na pojeździe stojącym w miejscu pierwszeństwa nie da się wymusić.

    Pozostaje mi jedynie współczuć, że motorniczy nie ma czasu ni okazji pogadać sobie z cymbałem, któremu wydaje się, że jest ą i ę z PoRD.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, to jak wymuszenie rozbójnicze na menelu z Centralnego który ma co najwyżej g... w spodniach. Nie może być więc mowy o wymuszeniu, bo co można na takim wymusić?

      Usuń
  5. Jarku, pozostaje mi tylko współczuć.
    Dla poprawienia humoru napiszę, co mi się przytrafiło któregoś dnia.Nie wiedzieć czemu, nasze społeczeństwo z różnymi dysfunkcjami ruchu pcha się przednimi drzwiami, które są najwęższe. Dotyczy to również osobników o wymiarach XXXXXXL. Któregoś razu taka pani ( jak w dowcipie- twoja stara jest tak gruba,że zakłada pasek bumerangiem) zaklinowała się w przednich drzwiach. Poci się, sapie, stęka srogo i nic. Za nią chłopaczek może 17 lat chce wsiąść i czeka. W końcu nie wytrzymał i mówi pospiesz się ty gruba kur..... Paniusia usłyszała,zrobiła się czerwona,ale nie może odwrócić się i zobaczyć, kto ją tak potraktował.Chłopaczek pobiegł do drugich drzwi, a paniusia jak wcisnęła się do tramwaju i odwróciła, to nikogo już nie było. Zamykam drzwi, a ona do mnie słyszał pan, słyszał pan??? Oczywiście nic nie słyszałem :), więc paniusia resztę drogi podejrzliwie patrzyła na współpasażerów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, tak na oko to co drugi się pcha do pierwszych drzwi z jakimś wózkiem, bagażem itp. Najgorzej to jak ktoś starszy a tramwaj wysoki.

      Raz stał na przystanku swing z otwartymi drugimi drzwiami, pierwsze pojedyncze zamknięte. Biegnie pasażerka do pierwszych drzwi które jak wiadomo dłużej będą się otwierały i zamykały niż zrobić kilka kroków i do drugich wejść. No to zablokował jej te pierwsze i krzyczy : otwarte masz! Ona nie słyszy i naciska. Znowu : otwarte masz!!! W końcu pomyślała i pobiegła do drugich.

      P.S. Po za tym jest napisane, szkoda tylko że nie na szybie tylko w kabinie, że rozmowa z motorniczym w trakcie jazdy zabroniona...

      Usuń
    2. jak mozna zablokowac pierwsze drzwi w swingu ?

      Usuń
    3. No jak można tylko jedne odblokować to i wybrane można zablokować np. kiedy trzeba zmienić ręcznie zwrotnicę to nie odblokowują wszystkich bo tak to jak ktoś wcisnął wcześniej to by się pootwierały.

      Usuń
    4. Motorniczy nie może zablokować pasażerom konkretnych drzwi. Na pulpicie ma jeden przycisk do otwierania wszystkich drzwi i jeden do zamykania wszystkich drzwi. Koniec. W Swingu jest opcja otwarcia (nie odblokowania) tylko pierwszych drzwi, ale zamknąć tylko pierwszych się nie da. Ewentualnie pasażerowie mogą sobie sami zablokować drugie drzwi w Swingu, wciskając przycisk wysuwania rampy zamiast przycisku otwarcia drzwi. I bardzo chętnie korzystają z tej możliwości. Pewnie bawi ich to.

      Usuń
  6. Na psychicznych będziesz trafiał cyklicznie, przecież szpital na Nowowiejskiej i Sobieskiego kiedyś muszą posprzątać. Wtedy to w połączeniu z pełnią Księżyca budzi się w jełopach chęć sprawdzenia się w roli pełnoumysłowego członka populacji. i nie piszę tu o chorych ludziach którzy biorą na tę przypadłość leki. Faktem jest że nie wiesz kiedy zostaniesz zaatakowany przez jełopa. Dlatego Bądź czujny - wróg czai się wszędzie!
    Hipolit

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziadek z pierwszego przypadku zsumował sobie 2+6 = 8.

    A, dowcip mi się przypomniał: dawno temu jedne z pierwszych wozów 105 jeździły na linii nr 4. Stoi dwóch dowcipasów z opornikami wpiętymi w klapy marynarek na przystanku Plac Unii:
    - Heniek co tam za linia jedzie bo daleko jest i nie widzę?
    - Ja też nie widzę, ale dwa światła przednie razy dwa wagony to daje cztery. Znaczy czwórka jedzie.

    OdpowiedzUsuń
  8. nie zmyślaj;p

    OdpowiedzUsuń