poniedziałek, 16 grudnia 2013

Przedświątecznie

Powoli mija pół roku, od kiedy rozbijam się tramwajami po mieście siedząc za konsoletą.
Po pierwszym zachłyśnięciu się nowościami, nadal czasami nie mogę złapać oddechu i kończy się to rzężącym kaszlem.
Codziennie dzieje się wiele, lecz nie wszystkie zdarzenia nadają się do opisywania. Niektóre nigdy nie powinny opuścić mrocznych czeluści zakładowych kazamatów.
Inne znowu stają się dla mnie (zresztą dla każdego motorowego też) szarą codziennością i powoli nie zwracam nawet na nie uwagi.
Podobnie dzieje się z tematami.
Jeżeli mam unikać marudzenia i narzekania, to w którymś momencie i tak wyczerpię wszystkie możliwości.
Mogę oczywiście pisać codziennie. Na przykład o kimś, kto próbował wyjechać tramwajowi z dyńki (znaczy na baranka zaatakować), albo o kierowcach, którzy zostawiają samochody na torowiskach i zapominają o funkcji biegu wstecznego.
Na uwagę na pewno zasługuje mega stres towarzyszący KAŻDEMU hamowaniu tramwajem.
Ale uczciwie przyznajcie - ileż można o tym czytać?

Chociaż nie. O niektórych rzeczach warto pisać (czytać zresztą też).
Na przykład ostatnio słyszałem, jak jeden motorowy rozpoczął hamowanie przed Patelnią (takie duże rondo w Centrum), lecz wpadł w poślizg.
Przejechał, a właściwie prześlizgał się przez cały przystanek (jakieś 70 metrów) i znajdujące się za nim skrzyżowanie (coś koło 50 metrów). Zatrzymał się dopiero przy Hożej, czyli kolejne kilkadziesiąt metrów dalej.
Słyszałem też o motorowym, który również wpadł w poślizg, ale zastosował w SWINGU system awaryjnego hamowania (specjalny, mega przycisk STOP zwany Grzybkiem) i jedyne co mógł zrobić, to uciec z kabiny alarmując ludzi, żeby przygotowali się na zderzenie.
Obu motorowym na szczęście nic się nie stało, a tramwaje zatrzymały się bezpiecznie, chociaż w obu przypadkach na pewno jakiś anioł stróż mocno się napracował.
I jak widzę ludzi, którzy sobie z uśmiechem na ustach wychodzą na przejście dla pieszych, bo mają zielone, a ja do tego przejścia właśnie dojeżdżam, to za każdym razem zastanawiam się, czy wpadnę w poślizg i zdążę wyhamować, czy jednak tym razem jeden z uśmiechów zniknie na zawsze.
Skąd w narodzie przekonanie, że tramwaj zatrzymuje się w miejscu?
Wystarczy upewnić się, że tramwaj da radę zahamować. Szkoda zdrowia na udowadnianie sobie, że jest się twardzielem.
Nawet przy prędkości 10 km/h, czyli w ostatniej fazie hamowania, maszyna potrafi się lekko poślizgnąć i pojechać kilka metrów dalej niż na początku się zakładało.
A nie daj boże weź i szarpnij tramwajem.
Od razu larum się podnosi, a wyrzuty i skargi do ZTMu lecą.

Powiało grozą, to teraz coś na odprężenie:



A skoro wyluzowaliśmy, to trzeba coś miłego napisać.
Może coś o Świętach Bożego Narodzenia, albo o Sylwestrowej Nocy?
Wiecie kto was zawiezie na rodzinne spotkania, rozdawanie prezentów pod choinką i szampańskie imprezy?
Otóż będę to JA!
Ale szczerze współczuję motorowym, którzy będą tego dnia jeździli do późnych godzin wieczornych.
Eh, miało być wesoło.
No to ja proponuje Sylwestra z jedynką (bo jedynka ma fajną trasę i dobry rozkład jazdy).
Nie pogardzę także prezentami :)


Stary, ale jary. Swoją drogą nie mogę się doczekać na Expendables 3 - taki film akcji dla miłośników kina lat dziewięćdziesiątych.
Motorowi też są takimi niezniszczalnymi. Niektórzy pracują w zawodzie ponad 25 lat.
Trzeba być mocno odpornym psychicznie, by nie dostać hyzia siedząc tyle czasu za konsoletą tramwaju.
A wracając do świąt i sylwestra.
To jest taki specjalny czas, kiedy zawsze brakuje rąk do pracy.
Dziwnym trafem wszyscy wtedy chorują, oddają krew, idą na zwolnienia, wykorzystują urlop na żądanie lub biorą opiekę nad dzieckiem.
Z tym chorowaniem to różnie bywa, bo aura faktycznie sprzyja zapadaniu na różnego rodzaju przypadłości, ale fakt jest faktem - już dwa dni wolne miałem pracujące.
Plany mi się zmieniają z dnia na dzień jak w kalejdoskopie, a to jeszcze nie jest tydzień przedświąteczny.
Coś czuję, że wolny weekend mogę spędzić w pracy.
Będę się starał z tego wykręcić, bo hobby też ma swoje potrzeby.
Trzeba się wyluzować, czego sobie i Państwu życzę.

3 komentarze:

  1. Mega plus za poprawne użycie nazwy "Patelnia" (do ronda Dmowskiego, a nie, jak lansuje gazeta.pl, do placyku przed metrem Centrum). Super, że ktoś jeszcze o tym pamięta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisać zawsze warto :) Pewien mechanik po lekturze większości tekstów wywnioskował, że jeszcze sam by dopisał to i owo okiem warsztatu. Bo tam też cuda sie dzieją. Na ten przykład, wpis do książki na zjazd awaryjny: coś wali w kabinie. Zaczęli ślusarze, podokręcali wszystko jak leci, włącznie z kasetą na tablice kierunkową. Potem elektrycy wybebeszyli szafke i jeszcze rozrusznik, nic nie znaleźli. A o co motorowej sie rozchodziło? Ano coś w kabinie tak potwornie śmierdziało, że sie jeździć nie dało :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja mam urlop na żądanie i żądam ! Tramwaj wepchnąć na kanał !

    OdpowiedzUsuń