wtorek, 14 stycznia 2014

Dzieci na schodach.

Znajoma z pracy popełniła krótki, aczkolwiek bardzo treściwy wpis na twarzoksiążce.
Sprawa tyczy się nie tylko dzieci, ale również zwierząt pociągowych (znaczy ciągniętych na smyczy, czy innym łańcuszku).

Oto słowo się napisało. Cytuję:

Drogie Mamy, Babcie, Opiekunki lub inne Ciocie podróżujące komunikacją miejską z małym dzieckiem ciągniętym za malutką rączkę.
Miejcie litość nad dzieckiem i nad wszystkimi innymi korzystającymi z tych samych środków lokomocji.
Małe dziecko ma za małe (krótkie) nóżki żeby samodzielnie pokonać wysokie stopnie tramwaju lub autobusu, a WY w końcu podnosicie je za rączkę wyrywając ją dziecku ze stawu.
Rozumiem, że dziecko musi nauczyć się pokonywać schody, ale jest milion innych miejsc gdzie można takie trudności potrenować.
Np. klatka schodowa we własnym bloku, ale nie schody w komunikacji.
To samo się tyczy przycisków do otwierania drzwi.
Jak już dziecina sięgnie, to nie ma siły nacisnąć (tu proponuję treningi w windzie).
Codziennie rano targając dziecinę do żłobków i przedszkoli nie dość, że opóźniacie odjazd z przystanku (światła uciekają szybko), to nawet nie zdajecie sobie sprawy na jakie niebezpieczeństwo narażacie te niewinne i nieświadome niczego istoty.
Przykład:
Mamusia wysiada pierwszymi lub ostatnimi drzwiami z tramwaju, popychając przed sobą dziecko.
W TYCH drzwiach nie widać NIC w lusterku wstecznym.
Wyjdź mamo pierwsza, weź dziecko na ręce, zestaw ze stopni, a nie schylona trzymając je między nogami wystawiasz je co stopień niżej, potem się potykasz upadasz i to upadasz na dziecko, które masz przed sobą.
Robisz mu krzywdę, ale żeby w jakiś sposób zagłuszyć swoją bezmyślność szukasz winnych.
Nie napiszesz przecież, że się potknęłaś, albo że potrącił Cię inny pasażer (przecież nie masz jego danych), więc sru winę na motorniczego / kierowcę, że przyciął drzwiami albo cokolwiek innego.
Bo winny musi być ktoś, ale nie bezmózga mamusia.
WŁĄCZCIE MYŚLENIE.
To nic nie kosztuje, a zaoszczędzi przykrości wszystkim korzystającym z komunikacji miejskiej!
I pamiętajcie, że najbezpieczniejsze drzwi dla dzieci i osób starszych to drzwi środkowe ! Amen !

podpis znany redakcji (czyli mnie).

11 komentarzy:

  1. Zdaje się problem jest troszkę głębszy. Bo tak z obserwacji wydaje mi się że sporej grupie matek wydaje się że (przepraszam za określenie) są świętymi krowami bo "PRZECIEŻ IDĘ Z DZIECKIEM !!!!" A permanentny brak używania mózgu to już inna kwestia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jarku, Twój wpis jest super, ale chciałbym dodać pewne uzupełnienie do niego.Nasza firma, zwana Tramwajami Warszawskimi powinna przeprowadzić akcję uświadamiającą, żeby ludzie z dziećmi, z wózkami i osoby starsze wsiadały do pierwszego wagonu (niekoniecznie pierwszymi drzwiami). Wsiadanie i wysiadanie tej grupy ludzi trwa dłużej i często zanim pojawi się jakaś "część" człowieka chcącego wysiąść, motorowy zamyka już drzwi. Dochodzi do nieprzyjemnych sytuacji, motorniczy to cham i pewnie jest pijany ( w świetle ostatnich wydarzeń), a ja chciałem/chciałam wysiąść i on specjalnie mnie przyciął drzwiami itp itd. Gdyby ci ludzie byli w pierwszym wagonie nie dochodziłoby do takich sytuacji. Ot i tyle z mojej strony. Oby do takich sytuacji dochodził jak najrzadziej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy podobne spostrzeżenia, jak wszyscy w tym zawodzie. Ale decydenci nalepią po raz dziesiąty te same plakaty "Bądźmy razem bezpieczni", akcja odfajkowana, w razie czego rzecznik powie, że przecież robią dla bezpieczeństwa wszystko, co tyko możliwe. Marketing w TW jest archaiczny i nie korzysta nawet z pomysłów i zaangażowania swoich motorniczych (patrz sprawa likwidacji kilka lat temu bardzo dobrych blogów poruszających te problemy).

    W Krakowie kilka lat temu jeden z motorniczych stworzył w necie bardzo przejrzysty opis różnych swoich zachowań z opisem przyczyn i wpływem zachowań pasażerów i innych uczestników ruchu drogowego na płynność jazdy, punktualność, itp. To było bardzo dobre, na tyle że nawet któraś z gazet to opublikowała, dzięki czemu zaistniało na forum publicznym i dotarło do wielu typowych pasażerów. Na forum internetowym dyskutowali o tym, ale najwięcej było podziękowań za uświadomienie im wreszcie wpływu różnych czynników na zachowania motorniczych. To było super! Jakby ktoś to odnalazł w sieci, to dajcie tu linka. Dzięki.
    (x)r1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blogi zostały polikwidowane,ponieważ robiły rysę na nieskazitelnym wizerunku firmy,który kreuje pasażera jako dobro nieskończone mające zawsze rację.A blogi starały się uświadomić wszystkim, że pasażer nie tylko ma prawa,ale i obowiązki.I stąd święte oburzenie, że tramwaj nie zaczekał- winny motorowy, tramwaj się spóźnił (bo zaczekał)- winny motorowy. I na zakończenie paradoks czasowy: Jedzie tramwaj na -3. Zamyka drzwi dobiegającej osobie. Następuje oburzenie i stek wyzwisk. Skąd te oburzenie,skąd te wyzwiska??? Gdyby tramwaj jechał o czasie, to ta osoba nawet by tego tramwaju nie zobaczyła, a tym bardziej by do niego nie wsiadła. Więc z punktu widzenia tego człowieka sytuacja nie zmienia (bo tramwaj teoretycznie jest 3 przystanki dalej).:))

      Usuń
    2. Gdyby większość przystanków tramwajowych było zlokalizowanych za skrzyżowaniami , a te które by były przed byłyby odpowiednio cofnięte od tarczy skrzyzowania(względnie świateł tramwajowych) tak jak mają autobusy oraz nie bylibysmy oceniani do premii z opoznien to z ręką na sercu powiadam wam , że czekałbym na każdego spóźnialskiego człowieka nawet jeśli miałbym krótszą przerwę potem na krańcu..Ale w stanie obecnym infrastruktury przystankowej często nie mam wyjścia i trzaskam drzwiami praktycznie przed nosem(bo to otrzymane zielone światło decyduje kiedy mam jechać ,a nie ja sam wybieram ten moment)

      Usuń
    3. " a te które by były przed byłyby odpowiednio cofnięte od tarczy skrzyzowania(względnie świateł tramwajowych)" - muszę przyznać, że dla mnie, pasażerki, nie ma chyba nic bardziej frustrującego niż tramwaj, który stoi tuż tuż a jednak jest nieosiągalny. Mam tak pod domem: jest przystanek a 10-15 metrów dalej światła (które mają długie zmiany). Niektórzy motorniczowie podjeżdżają pod światła i efekt jest taki, że 2/3 tramwaju dalej stoi przez 3 minuty na przystanku, ale nie da się do niego już do niego wsiąść. Szczególnie rano, przez te 3 minuty potrafi się nazbierać spora liczba ludzi bezskutecznie naciskająca guziki. Już bym wolała, żeby mi trzaskano drzwiami przed nosem ;) Podejrzewam, że problem dałoby się rozwiązać dając światło "czekaj" (tak to się nazywa?), ale u mnie takich bajerów ni ma.

      Usuń
    4. Ja kiedyś czekałem na takich przystankach do ostatniej chwili, żeby zabrać jak najwięcej pasażerów. Ale zwykle bywało tak, że kiedy miało się zapalić światło do jazdy dla tramwaju, to pasażerowie nie pozwalali zamknąć drzwi i odjechać. Ciągle nadbiegali następni a ci, którzy już byli w środku blokowali dla nich drzwi. Pewnego razu jeden tatuś na Wierzbnie zwymyślał mnie od s... za to, że nie zaczekałem na jakiegoś dzieciaka, który biegł do tramwaju 50 metrów dalej i od tamtej pory skończyło się czekanie. Jak wszyscy wsiądą, to zamykam, podjeżdżam pod sygnalizator i mam spokój na pokładzie. Przykro mi, próbowałem, ale z pewnymi ludźmi po prostu się nie da. Jak mówiła moja szefowa w poprzedniej firmie: zrób komuś grzeczność raz, drugi, trzeci a za czwartym uzna, że to twój obowiązek.

      Usuń
    5. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że czas otwarcia/zamknięcia drzwi wykładanych na zewnątrz (delfin,ubot) jest dłuższy niż czas świecenia "pałki". Ech, gdzie te drzwi na zetki :))
      A innym, nie mniej wkurzającym problemem są śpiące królewny/królewicze które wsiadają bądź wysiadają w momencie gdy drzwi zamykają się. Ale to już jest kwestia pokolenia roszczeniowców,którym się wszytko należy i TW powinny być zadowolone,że taki człow(n)ek raczy jechać ich taborem.

      Usuń
  4. Społeczeństwo dopiero dojrzewa do tego aby korzystać z komunikacji publicznej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wniosek nasuwa się więc tylko jeden jedyny...wszystkie przystanki tramwajowe powinny być za skrzyżowaniami , bo te przed nawet odsunięte od świateł prowokują spóźnionych ludzi do ataku na "tramwaj" (i naciskanie niepotrzebne ciepłych guzików ,a w skrajnych przypadkach kopanie w drzwi) mimo, że tramwaj już jest pierwszym wagonem poza przystankiem...i przykład Metra Wierzbno kierunek Służewiec jest tutaj koronnym przykładem , gdzie występuja opisane problemy (tam wychodzi rano z przejścia podziemnego lawina ludzi spóźnionych i im się nie przemówi do rozsądku , że tramwaj ma prawo podjechać pod światło).Kierowcy autobusów mają zatoczki i inne pasy ruchu dzięki temu zawsze (gdy nie ma korka oczywiście) się mogą ulotnić na bok od przystanku ,a tramwajarze są niestety na dzień dzisiejszy pod tym względem akurat poszkodowani.Jako motorniczy stwierdzam , że nawet jakby takie przystanki za skrzyżowaniem powodowały większe niż obecnie opóźnienia choć akurat w to ani troszeczkę nie wierzę , gdyż autobusy sobie doskonale radzą to samo to , że prowadzący może na spokojnie obsłużyć przystanek bez pośpieszania pasażerów(bo zaraz pojawi się pionowa pałeczka) to już jest bardzo duże ułatwienie tej pracy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt pracy ułatwiał nie będzie ! raczej kłody rzuci. Bo kłody mają uzasadnienie ekonomiczne.

      Usuń