piątek, 10 stycznia 2014

Kolejny Wolny dzień

Wolny dzień na Woli brzmi dobrze.
Można sobie usiąść i napisać parę trudnych słów.
Np. Izolator, sygnalizacja wzbudzana, odcinek jednotorowy, przełamanie blokady i inne takie sratatata.

W czwartek miałem okazję pierwszy raz poprowadzić tramwaj linii 20.
Jako, że zajezdnia R1 jest dobrze zorganizowana, to został mi przydzielony Patron, dzięki któremu stres związany z poznawaniem nowej linii był znacznie mniejszy.
Jeszcze przed wyjazdem z zajezdni nastąpił mały ZONK, bo był jakiś skok napięcia i pantograf mi opadł. Trzeba było szybko zastosować w praktyce wiedzę zdobytą na szkoleniu i nie wpadać w panikę.
Wykonanie kilku tajnych ruchów odblokowało tramwaj i po 30 sekundach mogliśmy kontynuować przygodę.
Musicie wiedzieć, że przy wyjeździe każda sekunda jest cenna, bo jeżeli jeden tramwaj przyblokuje tor wyjazdowy, to w mgnieniu oka tworzy się za nim kolejka, a opóźnienie przy wyjeździe rzutuje na całą, pozostałą trasę.

W kierunku Żerania, to właściwie nie było problemu, bo trasę znałem, ale w drugą stronę już nie było tak różowo.
Szczególnie na odcinku Koło - Boernerowo.
Jedyne takie miejsce w Warszawie, gdzie tramwaje jadą bezpośrednio naprzeciw siebie po jednotorowym odcinku.
Są co prawda wyznaczone specjalne "mijanki", ale obserwowanie nadciągającego tramwaju nie należy do najmilszych widoków w życiu.
Głównym zabezpieczeniem jest specjalny system sygnalizatorów (też jedyny taki w mieście).
I nie ma przebacz.
Jeżeli motorowy nie zastosuje się do tych światełek, to automatycznie wyłącza napięcie na całym odcinku od Koła do Boernerowa.
Tramwaje znajdujące się w danej chwili na tym dystansie zostają pozbawione prądu i występuję efekt dupy zbitej, czyli wszystko leży (znaczy pantografy głównie).
Wtedy jest nie lada ambaras. Muszą przyjeżdżać specjalne siły zbrojne, Nadzór Ruchu i Duch Maszyny wie kto jeszcze, by ogarnąć całość sprawy i przywrócić normalne funkcjonowanie taboru.
A to wszystko trwa. Minuty uciekają, a pasażerom otwierają się ostre narzędzia w kieszeniach.
Zresztą wystarczy, że jeden z tramwajów jedzie opóźniony i też może spowodować zatrzymanie.
Bo jak zdajecie sobie świetnie sprawę, po jednym torze dwa tramwaje podążające w przeciwnych kierunkach nie zajadą zbyt daleko.
Dlatego sprytna sygnalizacja świetlna wykrywa nadciągające zagrożenie i wstrzymuje ruch do chwili, gdy opóźniony tramwaj nie przejedzie.
Jest tam też sławny przystanek Archimedesa.
Nie to, żeby do niego należał, ale tak właśnie się nazywa.
Z nieznanych mi przyczyn jest to miejsce, w którym ZAWSZE jest ślisko.
Nie ma znaczenia, czy lato, czy zima, czy słońce czy deszcz. Nawet przy prędkości 10 km/h tramwaj potrafi się tam poślizgnąć i przejechać dodatkowe 2-3 metry.
Nic przyjemnego. Szczególnie dla osoby, która zdecyduje się przebiec tuż przed czołem wagonu.
Może się okazać, że nie zdąży na tramwaj. Ani ten, ani na następny.
Za to otrzyma darmową podwózkę karetką do najbliższego szpitala.
Sama pętla Boernerowo to też niejakie kuriozum.
Bywa, że tramwaj się tam nie zatrzymuje, bo ZTM ustawia przerwę dla motorniczego wynoszącą całe 0 (słownie zero) minut.
Zdarzało się, że pasażerowie myśląc, iż tramwaj swoje na pętli odstoi (no bo to przecież logiczne, że motorniczemu należy się przerwa po trasie, która trwa ponad godzinę) bagatelizowali sprawę i w efekcie nie zdążali wsiąść do wagonu, bo skład odjeżdżał.
Tak. 0 minut to stanowczo zbyt mało na zrobienie siku w krzakach (bo oczywiście kibelka tam nie ma).
Pewnie gdzieś w lesie stoi jakiś Toi Toi, ale drzewa zasłaniają widok i niewiele widać.
Zresztą gałęzie praktycznie dotykają boków tramwaju, więc nawet wysiąść jest trudno.
Sama linia 20 przejazd ma dość dobrze ustawiony. Nie trzeba się zbytnio śpieszyć, a przerwa na Żeraniu Wschodnim nieco rekompensuje brak sjesty na Bemowie.
Ogólnie mówiąc - nie jest tak źle, jak to niektóre diabły malują.
I tym optymistycznym akcentem wracam do odpoczywania i zbierania energii na weekend, bo szykują się dwa dni ze zmianami po 10 godzin.
Twardkim trzeba być Słowianinem, a nie mnientką ninją.
Czego sobie i Państwu życze.

15 komentarzy:

  1. Wkradła się mała pomyłka w tekście , zamiast Żerań Wschodni powinno być Żerań FSO:) Jarku powiem Ci , że przerwa na krańcu rzędu 0 minut jest niedopuszczalna w sensie tego , że do 3 minut mamy prawo wedle regulaminu dojechać na pętle , a to oznacza , iż minimalna "przerwa" winna wynosić minimum 3 minuty , aby wykasować ewentualne spóźnienie i mieć możliwość punktualnie ruszyć z pętli w drugim kierunku...Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, Żerań FSO. Bo to człowiek nie myśli poprawnie o pracy, jak ma dzień wolny :)
      Tak jest. 3 minutki by się przydały.

      Usuń
  2. Zapomniałem dodać, że skoro przyjechaliśmy np na kraniec 3 minuty po czasie, czyli w ogólnej tolerancji punktualnie, a na krańcu występuje 0 minut postoju...Ruszamy z pętli najwcześniej na -3... to ciekaw jestem czy ZTM toleruje opóźnienie do 6 minut po czasie w drugim kierunku? To jest ciekawa kwestia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Postój powinien być zaplanowany nie na =0 minut, tylko na -1 {minus jeden}. Zachodzi podejrzenie, że motorniczy potrafi przyspieszyć +1 minutę a co za tym idzie może usiłować odlać się w krzakach. Bo wtedy będzie miał postoju 60sek+ 59 sek z tej zerowej minuty = równiutko 119 sekund. Rozpięcie rozporka to jakieś 5 sek, wyciągniecie fajfusa =5sek, lanie, ponowne schowanie fujary, zasuniecie rozporka. Więc ja bym nie ryzykował i postuluję postój -1 minuta. {minus jedna minuta}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzycho ma rację, wszak dopuszczalne przez ZTM przyspieszenie wynosi +1 minutę, a regulamin premii jeszcze jakiś % przyspieszeń. To większość odjazdów z Boernerowa może być zrobiona na minutę przed rozkładowym przyjazdem, a powiedzmy 1% odjazdów w ciągu dnia - nawet na +2 minuty przed. Jakie oszczędności i jakie premie dla kadry ZTM i TW! A jak widać po wpisie Jarka, motorniczy i tak jest szczęśliwy, że ma postój na odlanie co 2 godziny o na co 2 pętli.

      Krzycho, jak się okazuje, ma rację jeszcze w jednym. ZTM też wie, że R1 to elita, taka Formuła 1, i rozkłady dla tej zajezdni można układać jak dla Kubicy, Schumiego czy Nicki Laudy (tego ostatniego pewnie tylko Krzycho pamięta, tym bardziej, że jak większość motorniczych też niejedną kraksę zaliczył).
      (x)r1

      Usuń
    2. Miałem na myśli, że Nicki Lauda niejedna kraksę zaliczył, nie Krzycho. Choć on pewnie też.

      A Jarek sam pisał, że nowa zajezdnia oferuje wyższy poziom trudności w tej grze.

      Usuń
  4. Jarku, a czy przypadkiem na wyjeździe z zajezdni nie stanąłeś na izolatorze - umieszczonym akurat tam, gdzie najlepiej stanąć przed sygnalizatorem za bramą? teraz większość tramwajów na R-1, a może i wszystkie, mają układ opuszczający ptg w razie przerwy w dopływie prądu, a tak układ to widzi, jak staniesz na izolatorze i opuści ptg. Odczekasz 30 sekund i możesz podnieść ptg, ale przecież stoisz pod izolatorem, więc znowu to samo.:) No chyba, że wiesz który bezpiecznik na ten czas opuścić, albo olejesz opuszczony ptg 1 wagonu i doczepa Cię przepchnie poza strefę izolowaną (o ile ptg w doczepie też się nie opuszcza jednocześnie, nie pamiętam).

    A z Archimedesa jest jak piszesz... Dlatego kiedyś za czasów 105-ek nie było piasecznic, ale wozy jeżdżące na 20 wyjątkowo je miały. Tym bardziej, że "wiejski" odcinek jednotorowy był dłuższy i wszędzie było pełno drzew i liści.

    A toitoia nie ma już przy pętli? Kiedyś był, ale właściwie racja - po co, jak są zerowe postoje.;)

    No, pierwsze koty za płoty! (tylko nie te, co szczą na ciepłych fotelach motorniczych:), jak ktoś w zajezdni po zjeździe nie zamknie wejścia do kabiny, na R1 można zobaczyć też rodzinę lisów).
    (x)r1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przygodę z pantografem zaliczyłem na SWINGu i to podczas jazdy jeszcze na długo przed bramą wyjazdową.
      Ot tak po prostu wystąpiła przerwa w dostawie prądu, a na ekranie wyskoczyły informacje o błędach.

      Usuń
  5. Planujący w rozkładach =0'' min postoju uważają nas za STOLCÓW. !!!!!!!!!!!!!!!
    To draństwo uwłaczające godności człowieka. Tramwaj jeździ w ruchu MNnnIEJSKIM a nie wiejskim. Czas amortyzacyjny na krańcu musi być ! aMEN!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam sie w pelni z Panem Krzychem...przy takim balaganie jaki panuje na torowiskach w Warszawie musi byc jakas rezerwa czasowa na ewentualne spoznienie sie na petle.Wydaje mi sie ze ZTM zaklada przy postoju rzedu 0 minut ze motorniczy przyjedzie idealnie w czasie zakladanym rozkladem a to jest niestety miasto i tu naprawde dzieja sie rzeczy nieprzewidywalne.Taki postoj to jest kolejny idiotyzm z ich strony oraz brak elastycznosci.Pozdrawiam czytajacych.

    OdpowiedzUsuń
  7. ZTM jest legalnym monopolistą, więc może sobie pozwolić na wychodzenie z pozycji siły w stosunku do przewoźników i pasażerów. ZTM nie liczy się ani z jednymi ani z drugimi, wystarczy poczytać choćby pisma w odpowiedzi na różne wnioski przewoźników. To jest tak, jakby IBM wykupił wszystkie firmy na świecie: jeśli chcesz mieć pracę - musisz pracować dla nich, jeśli chcesz coś kupić - musisz kupić od nich. To jest chory i patologiczny system, zwłaszcza w tak patologicznym społeczeństwie jak polskie. Na wszelkie uwagi, choćby nie wiem jak konstruktywne, mają jedna odpowiedź: "Jak się nie podoba, to się zwolnij, łatwo znajdziemy na twoje miejsce tysiąc chętnych, którzy zrobią wszystko co im zlecimy za połowę twojej stawki, nierobie i darmozjadzie". To samo podejście jest i do pracownika, i do przewoźnika.

    OdpowiedzUsuń
  8. Najlepsze jest to , że robią całą rzeszę ludzi za przeproszeniem "w wała" (zarówno przewoźników jak i odbiorców usług) i nadal utrzymują sie na rynku komunikacyjnym bez specjalnych obaw...nic im nie jest w stanie zagrozić chyba w mojej ocenie...mają poparcie w strefie politycznej, której tez mamy niestety jako Polacy wiele do zarzucenia...przykre to ale prawdziwe ...zycie jest brutalne...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach, Boernerowo, przeurocza petla. Drzewka, te tramwaje wsrod zieleni, zapachy lasu... Przynajmniej tak to wyglada z punktu widzenia pasazera albo piechura :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Dryf, bardzo fajna pętla. Nie wszyscy motorniczowie lubią tę trasę i pętlę, ale część lubi jeździć "do lasu". Kiedyś była grupa przypisana do tej linii, najbardziej chwalili sobie starą trasę na Banacha. A ja jak jeździłem, zawsze - jeśli tylko były dłuższe postoje - robiłem sobie spacerek wokół pętli i wdychałem latem zapach lasu iglastego i oczyszczałem płuca ze śródmiejskich spalin.;)
    (x)r1

    OdpowiedzUsuń