wtorek, 21 stycznia 2014

Ktoś lubi poniedziałki?

Mi to w sumie za jedno, jaki jest dzień tygodnia.
Od kiedy pracuję w Tramwajach Warszawskich i niedziela wypada mi albo we wtorek, albo w piątek (bywa, że czasami w czwartek), to mniejszą uwagę przykładam do dni tygodnia.
Ale czasami, gdy trafi się kumulacja niefortunnych zdarzeń, to patrzę sobie w kalendarz by upewnić się, który to dzień przyniósł dziwne zrządzenia losu.

Tak było właśnie w ostatni poniedziałek.
Rozpoczęło się niewinnie od tak zwanego Pawła.
Paweł zaległ był na ławeczce przystankowej w pozycji zaawansowanego jogina. Spał lekko pochrapując.
Jego imię poznałem w momencie, gdy delikwentem zainteresował się patrol policji.
Mili panowie uprzejmie szturchnęli rzeczonego Pawła pytając o imię i kontrolę nad funkcjami motorycznymi.
Paweł nad wyraz elokwentnie odpowiadał na zadane pytania i nawet pamiętał jakim autobusem nocnym ma do domu dojechać.
Aha, bo nie wspomniałem, że to godzina trzecia rano była (z hakiem).
W sumie prócz ubrudzonej wymiocinami kurtki, Paweł sprawiał wrażenie kontrolującego sytuację.
Na jego stanowsze "Nie chcę na Kolską" powtórzone dwa razy, panowie policjanci odpuścili i obiecali prowadzić obserwację z pojazdu, dopóki nie pojawi się autobus.
Gdy podjechał mój środek transportu, okazało się, że podróż do źródeł wypłaty będę kontynuował w towarzystwie Pawła.
Na szczęście moczygęba dosiadł się do jakiegoś bogu ducha winnego osobnika. Oczywiście swoją utytłaną kurtką ubrudził jegomościa, ale tamtemu to chyba niezbyt przeszkadzało, bo nawet się nie poruszył.
Twardziel ani chybi.
Do pracy dotarłem równo 3:52 i przystąpiłem do poszukiwań tramwaju.
Jedno muszę powiedzieć.
Na Woli wszystko jest pięknie opisane na karcie wozu i nie ma potrzeby biegania po całej zajezdni w celu namierzenia przydzielonego składu (jak to miało miejsce na Żoliborzu).
To bardzo ułatwia motorowemu rozpoczęcie pracy.
Tabor znalazłem, wszedłem do środka i ZONK.
Takim jeszcze nie jeździłem.
A tu ciemno jak w eee... tunelu. Nawet nie wiedziałem, gdzie jest przycisk do podnoszenia pantografu.
Na szczęście zawsze noszę przy sobie latarkę. Dałem radę.
Pulpit wyglądał tak:


No to przyciskam przyciski, kręcę pokrętłami. Niby wszystko cacy, ale jakby nie do końca.
Się okazało, że tramwaj nie działa poprawnie. W sumie to praktycznie wcale nie działa.
No to szybki telefon do Patronów, by wspomogli wiedzą.
Wspomogli. W pięć minut przybyło dwóch, twardych facetów i od razu wzięli tramwaj w obroty.
Po kolejnych pięciu minutach już biegłem do mechaników, by przydzielili mi inny wagon.
Dostałem jakiegoś staruszka, który ledwo zipał, ale za to działał poprawnie. Znaczy jeździł.
Z lekkim, kilkuminutowym opóźnieniem wyjechałem z zajezdni.
Linia 23 ma jeden ze swoich krańców na ulicy Czynszowej. Na Pradze (dzielnica taka w Warszawie).
Oczywiście dotarłem z opóźnieniem.
No to zawijam kiecę i lecę.
Za pierwszym zakrętem po wyjechaniu z pętli zaskoczył mnie taki oto widok


Śmieciara!
Panowie wykonywali swoje obowiązki, a ja stałem i podziwiałem kolorystykę kubłów na śmieci.
Czas mijał, minuty uciekały.
Siłą rzeczy na Bemowie byłem późno.
Przede mnie wjechała brygada, która powinna być za mną. Zostałem klasycznie zajechany.
Czyli pomimo tego, że poświęciłem całą przerwę, to nie mogłem wyjechać o czasie.
Znaczy kolejne opóźnienie.
A do tego zaczęła padać zamarzająca mżawka.
W kilka minut szyba wyglądała tak:


Pomimo włączonego nawiewu maksymalnego, musiało minąc ponad 30 minut, żeby dało się ten lód zbierać wycieraczką.
Twardym jednak trza być, nie miękkim.
Co drugi przystanek wyskakiwałem z kabiny i uzbrojony w ręczną skrobaczkę, pozbywałem się nadmiaru lodu z przedniej szyby.
Takie skakanie oczywiście powoduje opóźnienia. Duże opóźnienia.
Na Czynszowej przyjechałem na -15. A tam przerwy dwuminutowe są ustawione przez ZTM.
Wtedy właśnie sprawdziłem kalendarz.
No tak. Poniedziałek.

Podobieństwa do imion i sytuacji opisanych dzisiaj są przypadkowe :)

8 komentarzy:

  1. Czynszowa, środkowa, śmieciara na torach - ach znajome widoki :]

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaki piękny pulpit - skojarzył mi się z paletką cieni do powiek, że też taka kolorowa :D. Co jak co, ale o walory estetyczne dbają.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ZTM uważa, że postoje na pętlach to fanaberia leniwych motorniczych, którym się nie chce robić. Tramwaje powinny jeździć bez przerwy, ewentualnie motorniczy może sobie wyskoczyć, inny wskoczyć, żeby ustawie o obowiązkowym odpoczynku stało się zadość. Bo w Warszawie nigdy nie ma żadnych utrudnień w ruchu, sygnalizacja daje tramwajom priorytet absolutny, tory są puste po horyzont, a czasu na trasie jest tyle, że i tak wszystko można nadrobić po drodze jak się „umie jeździć”. ZTM egzystuje w krainie różowych króliczków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaaakkkk! ZTM wie co robi. A co ? a co chce ! -oooo! to robi ZTM.
      odp 2 - Chyba Jarek nie był szklony na delfinach ? hmmm ale tego nie wiem.

      Usuń
    2. Teraz to ja już jestem przeszkolony chyba na wszystkich, możliwych wersjach :)

      Usuń
    3. Szkolenia tradycyjnie odbywają się na żywym organizmie i w biegu. Poza tym rozsądnie dodałeś "chyba";) Wola przeróbek ma chyba najwięcej, i to wielokrotnie przerabianych, nie tylko w bebechach, ale i w pulpitach. Przez drzwi do kabiny można wypatrzyć czasem a to telewizorki np. w 1390+86, a to inny pedał czuwaka w którymś z 2028/9, a ze słuchu poznasz, że podjeżdża 1364, bo buczy jak krowa. Witaj w ZOO;)

      Patrz Pan, "delfin" - taki ładny, "amerykanski", a się zepsuł. A to nowina! I to już za pierwszym Twoim razem. Dobrze, że przed wyjazdem, a nie na trasie. Może to faktycznie nie tramwaj, tylko mobilna paletka cieni do powiek? Dobre, Karolina!;) Z boku na zewnątrz też te fale, pląsy, pasy itp. ...
      (x)r1

      Usuń
  4. BUSE BS100 taki ładny i czytelny sterownik systemu informacji pasażerskiej , a "fachowcy" z TW nie potrafią (lub nie chcą) wprowadzić do niego rozkładu jazdy, aby pokazywał również odchyłki bieżące(Infotron czasami się zacina na amen albo ma powypalane piksele-BUSE natomiast nigdy)...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja osobiście poniedziałki na torowiskach lubię, gdyż jest zwykle w miarę spokojnie jak na dzień roboczy.Za to bardzo nie lubię piątków w godzinach największego ruchu osobowego...wtedy naprawdę jest nieprzyjemnie...

    OdpowiedzUsuń