sobota, 14 września 2013

Piątek trzynastego

Byłem święcie przekonany, że to się źle skończy.
Nie to, żebym był zabobonny czy coś, ale trzeba uważać na czarne koty i trzynastki.
Szczególnie te trzynastki, które wyglądają na dwudziestki.

A ja właśnie miałem okazję pierwszy raz testować linię 23.
To ta, która porusza się od krańca Nowe Bemowo na starą Pragę przy ulicy Czynszowej.

Co ja się nasłuchałem o tej Czynszowej.
A że tam ludzie znikają, a że bandy napadają na motorowych, a to że cegłami rzucają w tramwaje.
Horror, terror, marmolada normalnie.
Strach się bać.
Na szczęście jeździłem w godzinach porannych i element wywrotowy jeszcze nie wychynął widocznie ze swoich nor i melin.
Spotykałem jedynie ludzi miłych i uśmiechniętych.
Nigdzie, w żadnej innej dzielnicy Warszawy nie usłyszałem tyle razy "dziękuję" co na warszawskiej, starej, zabitej dechami (dosłownie) Pradze.
Aż się chce czasami złapać lekkie opóźnienie i poczekać na dobiegającą starowinkę albo wyjątkowo ładną dziewoję.
No i rozkład jazdy dla linii 23 też jest wyjątkowo dobrze dobrany. Nie trzeba się śpieszyć, przemykać na bardzo ciemno żółtym świetle (w naszym przypadku to zanikające "kocie oczy") i denerwować, że wymiana pasażerów będzie okupiona utknięciem na dwóch cyklach świetlnych.
Bo okolice dworca Wileńskiego właśnie takie sytuacje stwarzają.
Niedawno tramwaj potrącił tam przemykającego dziadka, który nie zważając na kolor świateł próbował dobiec do środka komunikacji miejskiej.
Zdążył na karetkę jedynie.
Tam pomimo ostrego używania dzwonka, ludzie i tak potrafią wejść pod rozpędzony wóz. No bo przecież kilka minut oczekiwania na kolejny tramwaj może ich doprowadzić do apopleksji albo innej cholery.

Ogólnie rzecz ujmując piątek zakończył się dobrze. Nic złego się nie przytrafiło, na Czynszowej nikt mnie nie zaczepiał, nikt nie prosił o "pożyczenie" paru złotych, nikt nie rzucał cegłami, ani innym towarem reglamentowanym.
Swoją drogą jest tam jedno, niepisane prawo (w sumie to pisane, bo jest tabliczka informacyjna).
No właśnie. Ze względu na umiejscowienie pętli tuż przy budynku mieszkalnym trzeba, a nawet należy wyłączać przetwornicę (to jest to, co tak głośno buczy w tramwaju).
Szczególnie dotyczy to godzin nocnych.
Jedna motorowa zapomniała o tej czynności i została obrzucana jajkami z poziomu piętra drugiego. Sama nie ucierpiała, ale szyba przednia w tramwaju nie wyglądała zbyt ciekawie.
Kumpel mówił, że jak był tam późnym wieczorem, to podczas przerwy nie wyszedł nawet z kabiny w obawie o swoje zdrowie, a tablice zjazdowe wymienił dopiero na kolejnym przystanku.

Gdzie te czasy, gdy chodziło się po Pradze o dowolnej godzinie i wystarczyło być dobrze wychowanym, lub zagadać po warszawsku (w sensie gwarą) by nie być ofiarą napadu.
Teraz nie ma lekko, a gwary młodzi mieszkańcy Pragi pewnie nawet by nie zrozumieli.

A na koniec obrazek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz