wtorek, 12 listopada 2013

Niepodjezdność

Piłsudski wysiadł z czerwonego tramwaju socjalizmu na przystanku
 "Niepodległość", jak sam oświadczył swoim towarzyszom.

Taki oto tekst wyszukałem w internetach, co by jakoś pasował do specjalnego dnia.

Oj działo się w Warszawie niebywale dużo, a ja całe zamieszanie przesiedziałem w tramwaju jeżdżąc objazdami.
Do tego popsuł się SWING i przez prawie godzinę nie mogliśmy dojść, o co mu tak naprawdę chodziło.
A próbowałem i ja i doświadczony motorowy i w końcu dwoje pracowników z Nadzoru Ruchu.
Na szczęście byli ode mnie  bardziej  rozgarnięci i w niecałe 20 minut poradzili sobie z problemem.
Kiedy dziękowałem panu z Nadzoru ściskając mu prawicę, to się jakoś dziwnie na mnie patrzył.
Pewnie się spodziewał, że będę za wszelką cenę chciał zjechać na zakład, że niby tramwaj się popsuł na amen i nie da się jeździć ni w ząb.
A tu się trafił taki dziwak jak ja, który się uparł, że będzie dalej śmigać po Warszawie pomimo sporego opóźnienia.

Niby całe dorosłe życie naprawiałem komputery i nie powinienem był mieć kłopotu z takim ustrojstwem jak SWING, ale gdy wyświetlają się komunikaty o awariach, które nie istnieją albo które nijak nie przystają do efektów zaobserwowanych na wozie, to ciężko się w tym wszystkim połapać.
Oczywiście jest to tylko kwestia doświadczenia i teraz już jestem mądry i mam przynajmniej +100 punktów do Wiedzy na temat Ducha Maszyny. I wiem, które bezpieczniki wywala, gdy wyświetla się błąd hamowania awaryjnego, błąd jazdy, błąd otwarcia drzwi, błąd komunikacji z komputerem, błąd otwarcia szafki oraz błąd ładowania baterii.

Po uruchomieniu zdechlaka dostałem polecenie by skrótem dostać się do konkretnego punktu na trasie, wycyrkulowałem sobie czas potrzebny na dojazd i w odpowiednim momencie włączyłem się do ruchu.

W trakcie przerw jakie miałem wczoraj na linii 17 przeczytałem sobie na Facebooku o ruchawkach, do których doszło w okolicach placu Zbawiciela.

Jedno co mi się nasuwa, to skojarzenie z obrazkiem, który widziałem onegdaj gdzieś tam w bliżej nieokreślonym miejscu.


Szkoda słów, bo one i tak nic nie dadzą, a jedynie mogą prowadzić do polemiki, która może wyprowadzić na manowce.
Wiecie, że tramwaje, które stały tam w zatrzymaniu były zagrożone przez tych pożal się Boże demonstrantów?
Kiedy zrobiło się naprawdę gorąco, motorowi przejęli inicjatywę w swoje ręce.
Nie nie. Nie było ataków za pomocą kijów wekslowych, nie było też rękoczynów i innych wybryków.
Chodzi po prostu o to, że wpierw zadbali o bezpieczeństwo pasażerów, wyprowadzając ich w bezpieczne miejsce, a dopiero potem zajęli się swoim dobytkiem i zabezpieczeniem tramwajów przed hałastrą.
Oczywiście dzielnie pomagał Nadzór Ruchu i Policja.
Na koniec motorowi zostali ewakuowani ze strefy ZERO (rozumu) radiowozami na sygnale.
Szał ciał!
Komu to u licha potrzebne było?
Cały świat patrzy, jak Polska świętuje Dzień Niepodległości. Tyle wygrać.
Do głowy przychodzą mi inne słowa Marszałka Piłsudskiego:

"Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy".


1 komentarz: