czwartek, 10 października 2013

Ranny stres

Spokojnie.
Nie chodzi dzisiaj ani o rany postrzałowo szarpano cięte, ani nawet o ranne pantofle. Rozchodzi się o zwykły, ludzki opór szarych komórek w zetknięciu z godziną 4:00 rano na zajezdni.

Kumpel mi snuł opowieść w tej materii i w sumie pewnie nigdy bym o tym nie napisał, ale następnego dnia podobną historię usłyszałem od kolejnego znajomego.
Otóż gdy rano przychodzimy do pracy, musimy wpierw odebrać kartę wozu, a potem udać się na tak zwane "pole" w celu odnalezienia powierzonego nam składu tramwajowego.
Przedtem jednak trzeba namierzyć odpowiednie tablice boczne, na których jest jasno i klarownie napisane, z którego krańca będziemy wracać na zajezdnię - tak zwane "tablice zjazdowe".
Nie zawsze jest to łatwe, a czas ucieka. Bywa, że tablice złośliwie się schowają, albo nie ma ich tam, gdzie być powinny.
Wypada trochę pobiegać.
A czasu coraz mniej. Trzeba się pilnować, bo wyjazd z zajezdni jest kluczowym elementem dobrze rozpoczętego dnia pracy.
Kiedy już tablice są na miejscu, a my sprawdziliśmy wóz pod względem oświetlenia, hamowania, ruszania i ogólnego buczenia i grania, to możemy spokojnie zasiąść za pulpitem i rozkoszować się pozostałymi do odjazdu minutami.
Chyba że...
Czas właśnie minął.
La boga! Muszę jechać. Już! Teraz! Nagle!
I sru, z buta. Z piskiem opo... ekhem ten no, jak najszybciej do bramy, odbijamy kartę. Cyk, pstryk.
I hopsa na szlak.
A tu się okazuje, że jest 10 minut za wcześnie. Czeski błąd, cyferki zostały źle odczytane.
Oj kurde.
I skucha gotowa.

Nie jest łatwo odkręcić taką sytuację. Czasami jeden taki wyjazd pozbawia całej, miesięcznej premii związanej z punktualnością.

A nie zawsze rano jest tak różowo.
Bywa, że wóz nie jest do końca sprawny i trzeba go na szybko przywrócić do stanu użyteczności publicznej.
Czasami jest to szybka naprawa hamulca szynowego, niekiedy wystarczy wymiana żarówki, a zdarza się i tak, że cały wóz wraca na halę naprawczą, a my dostajemy inny, ale bardziej sprawny :)
To wszystko zabiera czas, a czas jak napisałem jest kluczowy w Tramwajach Warszawskich.
To od naszej (czyli motorowych) punktualności zależy, czy spółka zarobi odpowiednią ilość złota by móc potem wynagradzać odpowiednio swoich podwładnych (czyli motorowych).
Dołóżcie sobie do tego niską temperaturę, wiatr i dajmy na to deszcz kwasu.
No dobra, bez kwasu. Wystarczy sam deszcz.
Wedle zasad mamy na to wszystko 15 minut.
Dlatego ja przyjeżdżam zawsze dużo wcześniej. Bardzo nie lubię się śpieszyć.

Aha. Miałem o tajemnicy tramwajów napisać.
Rozpocznę jak zwykle krótką gawędą.

Dnia pewnego słonecznego na przystanku Metro Młociny (w kierunku Bemowa) podchodzi płowowłosa dziewoja trzymająca dziecko niewielkie za rękę i w te słowa się do mnie odzywa (znaczy pytanie zadaje).
- A czy ten tramwaj to teraz skręca w lewo?
Ja się patrzę wpierw na nią, potem na tory, które nijak inaczej niż w lewo leżeć nie chcą.
Szukam ukrytych szyn prowadzących w innych kierunkach, ale nie zauważam żadnych choć oko wykol.
Patrzę zatem znowu na dziewoję i elokwentnie odpowiadam w te słowa:
- No - a w myślach dorzucam "bo inaczej to nijak się nie da"
Na głos przecież nie powiem, bo by się dziewczę obraziło albo co gorsza skargę napisało.

No i teraz czas na tajemnicę.
Otóż.
Tramwaj jedzie tylko tam, gdzie tory prowadzą.
Chyba, że się wykolei, ale to innym razem przerobimy.

Gdy nie jesteśmy pewni czy dany skład jedzie w stronę, która nam odpowiada, rozejrzyjmy się dookoła.
Sprawdźmy układ torów, zerknijmy czy tramwaj błyska kierunkowskazem określającym kierunek jazdy, a także, jeżeli jest to miejsce zaopatrzone w zwrotnicę, zerknijmy w górę w poszukiwaniu znaczka, który pokazuje aktualne ustawienie zwrotnicy.
Znaczek dla tramwaju skręcającego w lewo wygląda tak:


Jeżeli wszystkie sposoby wymienione powyżej zawiodą, pozostaje jeszcze oznaczenie przystanku, które jest wykonane w celu ułatwienia orientacji w terenie.
Strzałki przy numerach oznaczają kierunek, jaki obiera tramwaj (lub autobus) po oddaleniu się z obecnego miejsca postoju (czyt. przystanku).


Ot i cała tajemnica.
Ja wiem, że wszystko jest klarowne, gdy się już o tym wie.
Teraz już wiecie :)

1 komentarz:

  1. -,,A tu się okazuje, że jest 10 minut za wcześnie. Czeski błąd, cyferki zostały źle odczytane.''-''
    Oj kurde. Taki stan czasowy na plusie jest odczytany przez SNRT jako błąd i tego nie rejestruje. Też tak miałem, spoko. Ale swoją drogą czyż pieniądze z premii nie powinny zostać w kasie firmy ? zastanów się !!! Ty je stracisz wydasz w markecie na nie uzasadnioną konsumpcję. A w kasie zakładu każdy grosz się przyda. Bądź litościwy okaż więcej serca pracodawcy , bardzo Cię o to proszę .

    OdpowiedzUsuń