piątek, 19 lipca 2013

Przedwczoraj

Dzisiaj na linii 35 panował spokój i miłość bliźniego, ale przedwczoraj...

Przedwczoraj miałbym mięso mielone pod wozem. Gość na luzaku sobie wszedł nienerwowo na torowisko i stanął tak, że zabrakło mi 10 centymetrów do celnego strącenia mu czapeczki z daszkiem.
Oczywiście hamowałem awaryjnie, dzwoniłem wszystkim co miałem i użyłem trzech rodzajów hamulców.
Na szczęście nie jechałem szybko i ludzie, których wiozłem nie poprzewracali się, ale i tak tramwaj zatrzymał się pół wozu za potencjalnym miejscem uderzenia.
Rambo pomachał ręką i poszedł sobie jakby nigdy nic... Twardziel kurde bele.

Tramwaj to nie samochód. Nie zatrzyma się na 5 metrach. I skąd ja mam niby wiedzieć, że osobnik, który nie patrzy nawet w moim kierunku zatrzyma się w sobie tylko wiadomym miejscu. Bo pewnie centymetrem sprawdził dnia poprzedniego, że ten punkt jest punktem bezpiecznym.

Aha!
Dzisiaj sprzedałem swój pierwszy bilet :) Ulgowy. Student uiścił opłatę odliczoną kwotą - wielkie ułatwienie dla motorniczego. Dziękuję.

6 komentarzy:

  1. Mój ulubiony blog coś czuję =]

    OdpowiedzUsuń
  2. powodzenia na stalowych szlakach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za dobre słowo. Wielokrotnie więcej warte niż pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie, ja ty prowadzisz stalowe rumaki to ja z domu nie wychodzę jeszcze będziesz polował na znajomych :-).
    A poważnie powodzenia w pracy, wiem co to znaczy pracować z ludźmi jak pamiętasz a to niełatwa praca. Pamiętaj asertywność 100 !!

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas na szczęście nie ma sprzedaży i biletów przez motorniczych i dzięki Bogu:)"

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dokonaliście tej karkołomnej czynności?
    Co zrobić by Tramwaje Warszawskie zrezygnowały z tej usługi.

    OdpowiedzUsuń