sobota, 24 sierpnia 2013

Gotowość do Pracy

Ostatnio niewiele się działo, bo w grafiku stało, że mam GDP, czyli gotowość do pracy.
Czyli przybywam na zajezdnię i rozpoczynam koczowanie czekając na wezwanie ze strony dyspozytora.
Kiedy tylko pojawia się zlecenie, to szybciutko zbieram się w sobie i ruszam w trasę. Nawet jeżeli ma to być połowa półkursu, albo nawet i mniej.

Taka prawie praca biurowa :) tylko nie ma biurek. I komputerów. I biura.
Ale mamy telewizor (całkiem spory i płaski) z kilkoma programami do wyboru.
Da się żyć i to całkiem miło.

Dodatkowo akurat trafił się dzień, w którym ogłoszono wyniki skuteczności jazd połączone z przyznaniem premii za skuteczność.
Powiem uczciwie, że nie spodziewałem się, iż premia motywacyjna może być tak hmmm motywująca.

Ale przecież nie może być wspaniale, bo to prawdziwy (w sensie, że realny) świat, a nie jakaś komputerowa zabawa.

ZTM (nie mylić z Tramwajami Warszawskimi) w ostatnim momencie pozmieniał nieco rodzaje tramwajów przydzielonych do konkretnych linii i kilku moich znajomych zostało przydzielonych do SWINGów, na które jeszcze nie mamy uprawnień.
Sprawa wyszła na jaw dopiero w momencie, w którym dotarli oni (w sensie koledzy, a nie tramwaje) na miejsce przejęcia wozów.

Taka sytuacja to spory kłopot tak dla motorowych (bo nie ma ich kto zmienić), którzy muszą jechać dalej pomimo teoretycznego zakończenia pracy, jak i dla dyspozytora, który momentalnie musi znaleźć odpowiednie zastępstwo dla przepracowanego motorowego.
Nie jest to wcale proste i absolutnie nie zazdroszczę nerwów, które są udziałem stron biorących udział w tej niespodziewanej zmianie miejsc.
Kiedy dyspozytor wyłuska odpowiednie zastępstwo, to taki zastępowy musi łapać docelowy tramwaj na mieście.
Bywało tak, że jeden motorowy podwoził drugiego prywatnym samochodem, żeby tylko jak najszybciej dotrzeć do punktu przejęcia.

O! A dzisiaj usłyszałem to, co prawie każdy kierowca chciałby usłyszeć.
Ruszyłem z pętli Żerań FSO tuż za poprzedzającym mnie wozem linii 20, a tu słyszę za plecami DU! DU! DU! DU! w szybkę cztery razy natarczywie.
Już miałem powiedzieć parę miłych słów na temat prób zniszczenia mienia spółki, ale kiedy usłyszałem:
- Panie! Za tym tramwajem! Szybko!
Zmieniłem zdanie i wdusiłem zadajnik jazdy oporowo.
Gnałem jak wiatr z przepisową prędkością do 50 km/h, ale linia 20 nie pokrywała się z moim rozkładem jazdy.
Pościg niestety nie powiódł się. Pani była zawiedziona, ale bardzo podziękowała za próbę i życzyła mi udanego dnia.
I w sumie dzień faktycznie był udany. Słoneczko świeciło, ładne panie spacerowały po mieście, deszcz nie padał, a na koniec dnia udało mi się kupić serię książek, na które od dawna ostrzyłem sobie zęby (nie to, żebym te książki jakoś zjadał czy coś).

2 komentarze:

  1. A co to jest skutecznosc jazd i premia za skutecznosc:)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Warszawie są dwa rodzaje premii.
      Jedna za "przychodzenie do pracy", czyli brak zwolnień lekarskich, brak spóźnień, brak wykroczeń drogowych, brak dodatkowych pasażerów w kabinie :)itp.
      Druga premia to właśnie ta skuteczność.
      Trzeba mieć chyba 95% skuteczności by wziąć kasę.
      Technicznie wygląda to tak, że 3-4 przyśpieszenia w miesiącu wykluczają premię.
      Opóźnień można mieć nieco więcej, ale -4 przy zamknięciu drzwi już liczy się do opóźnień.
      Czas liczony jest na każdym przystanku, więc trzeba się ostro sprężać by zasłużyć na nagrodę :)

      Usuń