piątek, 16 sierpnia 2013

Szybki weekend

Ktoś z firmy stanowczo czyta mojego bloga i się dopatrzył, że lubię jeździć weekendową szóstką.
No to mi ją wrzepili dzisiaj ponownie. Na 10 godzin.
Normalnie dzień pod znakiem SIKU (taka firma, co zabawki robi).
hehe No dobra, o zabawkach piszę tutaj : Klocki LEGO na wesoło

Wszystko byłoby pięknie, gdyby przerwy były nieco dłuższe, a tak, to po piątym półkursie zacząłem widzieć na żółto.
No bez kitu. 3 minuty przerwy na krańcu nie starcza nawet na ... na nic nie starcza.
Bo przed wjazdem na kraniec są dwa światła i jeżeli zaliczymy oba (a zalicza się je zawsze), to traci się na nich dokładnie 3 minuty. Nawet, jeżeli na ostatni przystanek przyjeżdżamy o czasie.
Więc za którymś razem postawiłem sprawę na ostrzu noża i odwiedziłem na chwilkę ekspedycję.
Efekt był taki, że wyjechałem z trzyminutowym opóźnieniem.

A propos wyjeżdżania z krańca KOŁO.
Kto tam wymyślił światła przy wyjeździe?
Znaczy światła same w sobie są super, bo pięknie regulują ruch i nikt mi pod wóz nie wjedzie.
Ale dlaczego one trwają 2 minuty prawie? No bez kitu. Ruszam z pętli o czasie, ale opuszczam ją z 2 minutowym opóźnieniem. To bez sensu trochę.
Szczególnie, że na linii weekendowej szóstki nie ma specjalnie jak nadrabiać utraconych minut.
Wystarczy dwa razy poczekać na dobiegające, piękne dziewoje i ma się murowane opóźnienie 4 minuty.

Olać to.

Dzisiaj rozbawili mnie dwaj rowerzyści. Zresztą ten typ podróżników zawsze mnie bawi.
Panowie pakują się ze swoimi wypasionymi bicyklami do wagonu i rozpoczynają swoją wycieczkę rowerową od kilku przystanków tramwajem. Trochę bez sensu, szczególnie w okolicach lasu bielańskiego gdzie są piękne ścieżki rowerowe.
Ale co kto lubi.
Ja na ten przykład lubię jeździć tramwajem jako motorowy :)

Krucze. Szkoda, że firma zabroniła używać prywatnych kamer.
Dzisiaj miałbym fantastyczne zdjęcie jakiejś babci, która czekała na tramwaj stojąc między torowiskami.
Musiałem użyć dzingla dwa razy, żeby się ruszyła.
Podobała mi się też pani o kulach, która weszła na torowisko na czerwonym świetle dla pieszych, a gdy zobaczyła nadjeżdżający tramwaj, to zgarnęła kulę pod pachę i pobiegła.
Jechałem powoli, więc nawet nie było mowy o dzwonieniu. Zresztą na pieszego, który przemieszcza się po pasach nie dzwoni się (oficjalnie).
Takich "czerwonych" spacerowiczów miałem dzisiaj kilku. Średnia wieku 65 lat.
I ja się pytam - dlaczego młodsi, którym się wszędzie śpieszy potrafią poczekać, a starzy ludzie zachowują się jak gówniarze?

A teraz mała przerwa na wypoczynek, bo przerwy dzisiaj były zbyt krótkie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz