wtorek, 6 sierpnia 2013

Gra muzyka

Jak się siedzi w kabinie, to ckni się człowiekowi.
Bo to ani pogadać z nikim, ani wyjść.
Trzeba coś robić.
Są tacy, co nawijają przez telefon. Do upadu. Ale co ma zrobić taki typ jak ja, który zbyt gadatliwy nie jest.

Otóż może słuchać muzyki.
Ale żeby słuchać, to trzeba mieć na czym.
Idąc tym tropem zakupiłem sobie głośnik na niebieski ząb (po polsku bluetooth)... rety co za durna nazwa swoją drogą.
Ale ja nie o tym.
Zakup dokonany i przetestowany.
Jak zwykle pan w sklepie był mało przydatny i dopiero po przytaszczeniu zakupu do domu okazało się, że prócz funkcji głośnika, urządzenie jest również zestawem głośnomówiącym. I to całkiem głośno mówiącym :)
Więc bez używania rąk i trzymania telefonu przy uchu można spokojnie odebrać telefon od kierownika ruchu bądź od dyspozytora.
No bo przecież jest zakaz używania telefonów w trakcie jazdy.

Całość kosztowała 150 pln, wytrzymuje 8 godzin grania ciągłego.Cacko jest poręczne, niewielkie i zagłusza klimatyzacyjne wiatraki (o ile oczywiście klima działa) oraz ma kształt granata (takiego z zawleczką).
Jedyne czego mi w tym ustrojstwie brakuje, to regulacja głośności. Przy różnych MP3kach trzeba ręcznie zmieniać głośność w telefonie.

Dzięki temu pierwszy raz w życiu przesłuchałem bez przerw całą ścieżkę dźwiękową z Sons of Anarchy (długą służbę miałem, a to ponad 100 utworów).

A oto i sam przedmiot, który dał mi wiele radości:


1 komentarz:

  1. Kolega mawia Modry Ząbek, zaś nazwa wzięła się od duńskiego króla Haralda Sinozębnego na cześć jednoczenia różnych urządzeń peryferyjnych. Logo to pożenione znaki runiczne oznaczające H i B. Kiedyś też nie wiedziałam i podejrzewam, że mało osób wie, a historia ciekawa.

    OdpowiedzUsuń