piątek, 9 sierpnia 2013

Na chwilę

Dzisiaj było lajtowo. Znaczy łatwo i przyjemnie.
Krótki dzień pracy, który wynikał z tego iż w poprzednich tygodniach firma eksploatowała mnie na maxa.
Podoba mi się taki układ.  4 godziny jazdy i do domu. Tyle, że poprzednie dwa tygodnie miałem służby po 10 godzin. Wracałem poważnie wypruty, ale zadowolony w sumie.

No i dzisiaj zdradziłem grupie pasażerów jedną z tajemnic Tramwajów Warszawskich.
Przy Metrze Politechnika wsiada sporo luda, to się wie. Czasami trzeba poczekać dwie zmiany świateł, by całe towarzystwo się zapakowało.

Tym razem było podobnie. Kiedy druga zmiana świateł minęła, zamknąłem drzwi (znaczy przycisk taki wcisnąłem) i zadałem jazdę. A tu dupa, dupa nie czary. Tramwaj nie jedzie.

No to "wachlujemy" drzwiami (otwieram, zamykam) trzy razy. Nadal nie jedzie.
No to wysiadłem i udałem się na obchód wzdłuż składu.
I co widzę? Ludzie jak wilki eee znaczy jak sardynki. Ściśnięci w pierwszym wagonie, stoją na ostatnich stopniach, na swoich nogach, na głowy sobie wchodzą.
Efekt taki, że drzwi zwyczajnie nie chciały się zamknąć.
Wtedy zdecydowałem ujawnić wspomnianą wcześniej tajemnicę i swoim grobowym głosem odezwałem się w te słowa:
- Jeżeli drzwi się nie zamkną, to tramwaj nie pojedzie. W drugim wagonie jest pusto.

O dziwo ludzie posłuchali. Kilkanaście osób zrezygnowało z podduszania swoich bliźnich i przeskoczyło sprawnie do drugiego wagonu.

Ja nienerwowo wróciłem do swojej klitki, bez problemów tym razem zamknąłem drzwi i na czwartej zmianie świateł pojechałem.

Opóźnienie -3 murowane, ale udało mi się je nadrobić na szczęście. Może premia nie ucieknie :)

Aha. I dziękuję bardzo miłemu panu, który uprzejmie doniósł mi o drzwiach w kabinie drugiego wagonu.
Drgania podczas podróży poluzowały zamek i drzwi stanęły otworem, a potem zaczęły się szamotać.
Dwa razy je zamykałem. Były dość uparte, ale pogłaskałem i wytłumaczyłem, że jak się będą tak szarpać, to komuś może stać się krzywda. O dziwo poskutkowało i więcej się już nie otworzyły.

Weekend zapowiada się pracowicie.
W sobotę linia 35 przez prawie 9 godzin, a w niedzielę wyścigowa szóstka przez prawie 10 godzin.
Będzie się działo.

3 komentarze:

  1. Dziś coś na śródmieściu nie sztymowało z tramwajami ok godziny 17, Jarku wiesz co się stało? Dzwon, czy ki czort?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co wiem, to był jakiś dzwon z autem.
      Aktualne dane na temat przepustowości możesz znaleźć na stronie ztm.waw.pl Oni tam starają się na bieżąco informować o zastojach.

      Usuń