wtorek, 27 sierpnia 2013

O mały figiel

Pofiglować każdy lubi. Szczególnie dzieci, które biegają po lesie.
Ale co w głowach mają rodzice, którzy te rozbrykane dzieci puszczają samopas w pobliżu torów tramwajowych?
Puchatek miał przynajmniej trociny zdaje mi się, ale on był jedynie głupiutkim misiem.
Jakim trzeba być osobnikiem bez wyobraźni, żeby nie przewidzieć potencjalnych skutków brykania w pobliżu miejsca, gdzie widoczność jest ograniczona, a motorowy niekoniecznie widzi, co się dzieje za krzakami.
O tych krzakach traktuje film zaprzyjaźnionego motorowego, który prowadzi blog na twarzoksiążce (po polsku facebook).
Umieszczam go tu ku przestrodze, bo dzisiaj przemieliłbym kilkuletnią dziewczynkę wraz z jej bratem (albo innym kuzynem/sąsiadem).
Z natury jestem oazą spokoju, a nawet całym wagonem wypełnionym medytującymi mnichami tybetańskimi.
Laik może mnie określić jako flegmatyka, ale równie dobrze mógłby to powiedzieć w temacie Yody :) - on też poruszał się powoli, ale jak się potem okazało - zbierał punkty akcji na ostatni odcinek.
Nie jest łatwo wyprowadzić mnie z nerw.

Jednak ta sytuacja wytrąciła mnie nieco z równowagi. Gdybym jechał 50/h to pęd powietrza zwyczajnie zarzuciłby dzieciakiem i tragedia stałaby się faktem.
Na szczęście moja wyobraźnia trochę pracuje. Pomimo zielonego światła zwolniłem przed przejściem dla pieszych, chociaż kompletnie nie widziałem żadnego ruchu w tamtych okolicach.
Jak się okazało dzieci potrafią się poruszać dużo szybciej niż wskazuje na to ich wzrost i długość kończyn dolnych.
Dzieciak znalazł się między słupem a tramwajem.
Nie wiem czyj anioł zadziałał, ale na szczęście do tragedii nie doszło, chociaż bez płaczu podejrzewam się nie obyło.

Oto rzeczony film o cholernych krzakach, których miasto nie chce wyciąć:

Tutaj trzeba kliknąć by obejrzeć.

Oj leży mi to jeszcze na wątrobie, sercu i nieco w płucach zalega.
Za głupotę rodzica zapłaciłoby biedne, małe dziecko.

4 komentarze:

  1. Generalnie firma powinna bojkotować tą trasę póki miasto nie zrobi porządku. Jeśli motorniczy nie jest w stanie widzieć sygnalizacji - nie powinien jechać, prawda?
    Ale u nas jak to u nas - motorniczego udupią, a miasto udaje że nie widzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. a czy nie ma jakiejś służby, która zajmuje się wycinaniem takich krzaczorów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Służby są, ale władze zwierzchnie nie reagują na apele ze strony Tramwajów Warszawskich.
      Często jest tak, że my to zgłaszamy na początku wiosny, a oni reagują na początku zimy.
      Przyjeżdża wtedy specjalista, patrzy na gołe gałęzie i stwierdza, że przecież wszystko widać (bo liście nie zasłaniają).

      Usuń
  3. Ja pierniczę jaki absurd, nic się nie zmieniło pomimo 21 wieku...

    OdpowiedzUsuń